Nie ma dowodów, że ks. Franciszek Blachnicki został otruty, ale z pewnością zmarł wkrótce po tym, jak dowiedział się, że jego współpracownikami w Carlsbergu była dwójka agentów bezpieki.
Agonia
O prawdziwej roli Gontarczyków ks. Blachnicki dowiedział się wcześniej, już w lutym 1987 r. Poinformował go Andrzej Wirga, działacz „Solidarności Walczącej”, która zdołała przeniknąć do archiwum Służby Bezpieczeństwa w Łodzi i ustaliła, że małżeństwo od dawna współpracuje z SB. O ich zdemaskowaniu w tym czasie dowiedziało się także kierownictwo wywiadu. W końcu stycznia 1987 r. centrala w Warszawie postanowiła ostrzec agentów o grożącym im niebezpieczeństwie, pozostawiając im wolną rękę w podejmowaniu dalszych działań. Tak więc Gontarczykowie, zanim doszło do ich decydującej rozmowy z ks. Blachnickim, prawdopodobnie wiedzieli, że zostali zdemaskowani. Dalej wydarzenia potoczyły się szybko. 26 lutego wieczorem ks. Blachnicki spotkał się z dwoma najbliższymi współpracownicami: Zuzanną Podlewską oraz Grażyną Sobieraj, które były z nim od pierwszych chwil jego działalności. W wielkim zaufaniu powiedział im, że Gontarczykowie robili w Carlsbergu krecią robotę i to właśnie oni odpowiadają za doprowadzenie drukarni i wydawnictwa do finansowej ruiny. Zapowiedział, że następnego dnia przeprowadzi z nimi decydującą rozmowę. 27 lutego rano doszło do rozmowy ks. Blachnickiego z Gontarczykami w drukarni, po czym wzburzony ksiądz wrócił do siebie. Po obiedzie zaczęła się jego agonia. Ksiądz dusił się, czemu towarzyszyły objawy silnego kaszlu i zasłabnięcie. Wezwano doktora Reinera Fritscha, który od 1982 r. był jego lekarzem prowadzącym. Próbował księdza ratować, jednak zastosowane środki, m.in. zastrzyk w serce, nie poskutkowały i ks. Franciszek zmarł. Już wtedy zauważono, że jego śmierci towarzyszyły dziwne objawy. W czasie agonii i po śmierci z ust ks. Blachnickiego wydobywała się obficie spieniona wydzielina, którą wycierano ligniną. Wywoływało to podejrzenie, że śmierć mogła być spowodowana otruciem. Ponieważ jednak nikt formalnie nikogo o nic nie oskarżył, nie było podstaw, aby przeprowadzić sekcję zwłok. Lekarz stwierdził, że przyczyną śmierci był zator płuc, który połączony z zaawansowaną cukrzycą spowodował zgon. W ramach śledztwa IPN z dokumentacją medyczną sporządzoną przez doktora Fritscha oraz jego zeznaniami zapoznało się dwóch wybitnych ekspertów: prof. dr hab. Władysław Nasiłowski, b. kierownik katedry medycyny sądowej, oraz prof. dr hab. Zofia Olszowy, specjalista toksykolog. W swej opinii napisali, że „brakuje przesłanek przemawiających za możliwością działania trucizny”. Zaznaczyli jednocześnie, że w razie podejrzenia zatrucia „istotne rozpoznawczo może być jedynie badanie sekcyjne i badanie toksykologiczne materiału pobranego ze zwłok, których w tej sprawie nie dokonano”. W tej sprawie IPN przesłuchał także Gontarczyków. Lektura protokołów ich przesłuchań nie pozostawia wątpliwości, że kłamali. Oboje na przykład twierdzili, że w Carlsbergu znaleźli się przypadkowo. Tymczasem z cytowanej już dokumentacji jasno wynika, że zostali tam przysłani przez wywiad PRL. Co ważniejsze, oboje zaprzeczają, aby 27 lutego 1987 r. rozmawiali z ks. Blachnickim, chociaż w aktach śledztwa są zeznania osób, które nie mają wątpliwości, że do takiej rozmowy doszło i miała ona burzliwy przebieg. Śledztwo IPN zostało umorzone z braku dowodów otrucia ks. Blachnickiego. Prokurator Ewa Koj zwraca uwagę, że w jego trakcie udało się jednak ustalić, że destrukcyjne działania Gontarczyków w Carlsbergu były skuteczne i doprowadziły dzieło ks. Blachnickiego do ruiny finansowej. W tej sytuacji, dodaje prokurator Koj, świadomość tego, że ludzie, którym zaufał, tak bardzo go zawiedli, musiała być dla niego wielkim szokiem. – O ile nie możemy mówić o bezpośrednim związku przyczynowym, łączącym poranną rozmowę z Gontarczykami z późniejszym nagłym pogorszeniem stanu zdrowia ks. Blachnickiego, to jednak cała ta historia pokazuje ciemną stronę działania służb peerelowskich wobec Kościoła i duchowieństwa, podkreśla prok. Ewa Koj.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.