Żyłam tak obok, tak samolubnie, tak skupiona na sobie. Tyle razy Go ukrzyżowałam, tyle razy Go zabiłam, oplułam, świadomie o Nim źle mówiłam, wyśmiewałam… Dlaczego oni dziękują za kogoś takiego jak ja?
Po prostu zniknął
13 lutego 2014 r. Tyski Wieczór Uwielbienia. Monika pojechała tylko dlatego, że poprosiła ją o to Ania. Kompletnie nie wiedziała, co ją czeka. Widząc ludzi z krzesełkami idących do kościoła, przeraziła się. Być na Mszy i modlitwie dłużej niż 45 minut? Wkurzona na przyjaciółkę weszła do środka. – Stałam z boku, jakbym była z kamienia. Rozpięta kurtka, ręce powieszone na zamkach. Do połowy wieczoru miałam tak zaciśnięte ręce, że były aż białe, nie umiałam otworzyć ust, żeby coś zaśpiewać, w ogóle nie wydawałam z siebie dźwięków. W pewnym momencie usłyszałam, przypadek nie przypadek, jak padło proroctwo: „Jest z nami Monika, która nie chciała tu przyjechać i która obwinia Mnie za to, że ją opuściłem, obwinia Mnie za całe swoje życie. Mówię jej, że nigdy jej nie opuściłem i zawsze z nią byłem” – wzrusza się na wspomnienie tych słów.
– Na pewno było dużo Monik i każda odebrała to do siebie, ale ja pomyślałam, że to jest tylko do mnie, i strasznie się rozpłakałam. I było mi tak wstyd, że uklękłam. Nie byłam przygotowana na żadne wzruszenie, Ania dała mi chusteczki. Na to wszystko przyszedł ksiądz z monstrancją. Przeszłam do tyłu, żeby się z nim nie spotkać. Ania wypchnęła mnie do przodu. Ksiądz stanął przed naszą grupką, spojrzałam na niego, dalej płakałam. Odszedł. I po kilku sekundach stanął totalnie przede mną. Zwykła rzecz, monstrancja, widziałam ją tysiące razy w dzieciństwie w kościele. A tym razem było tak, jakbym stanęła twarzą w twarz z człowiekiem. Jeszcze hasło przewodnie tego wieczoru: „I spojrzał na niego z miłością”. To był dla mnie znak, ale byłam wściekła, bo nie wiedziałam, jak go czytać. Zaczęłam śpiewać, ręce same mi się uniosły…
Monika wraca do domu. Dwa tygodnie później Ania proponuje jej Seminarium Odnowy Wiary, też organizowane przez Centrum Duchowości Ruchu Światło–Życie w Tychach. Spotkania odbywają się w soboty. Jadą na pierwsze z nich. Załamka. Średnia wieku uczestników: 70 lat. „Głupi żart Pana Boga” – myśli Monika. Poznaje swoją grupkę i nagle zaczyna w tych osobach wiedzieć swoją historię. Zaprzyjaźnia się z animatorką Danielą. Czeka na każde sobotnie spotkanie, czyta Pismo Święte, szczególnie Psalmy i Listy św. Pawła. Powoli zaczyna naprawiać się jej sytuacja rodzinna. Bóg mówi do niej w jej prostym, zwyczajnym, języku. – Jedna niedziela – siedzę sobie w ogródku i zaczynam płakać. Myślę sobie: „Boże, cały czas nie wiem, gdzie jesteś. Dlaczego to wszystko wydarza się w moim życiu?”. Poszliśmy na Mszę. Kazanie zaczyna się od słów: „Na pewno nieraz, a może i dzisiaj, sobie myślisz, gdzie jest Bóg, gdy zdarza się coś złego w twoim życiu czy gdy wokół panuje zło…” – wspomina z uśmiechem.
Pewnego razu Daniela proponuje jej modlitwę wstawienniczą. Monika trafia do grupy ks. Piotra Kontnego. Modlitwa trwa półtorej godziny. Monika przyjmuje Jezusa jako swojego Pana. Potem przychodzi czas na spowiedź generalną. Bardzo pomaga jej ks. Piotr. Po spowiedzi – modlitwa uwielbienia. Monika fizycznie doświadcza oczyszczenia duszy. Ogromny ból, szloch. – Czułam, jakby ktoś ze mnie ściągał ciężkie ołowiane części, skorupy, jakbym przez chwilę była bez ciała. Wydawało mi się, że zwariowałam. A najlepsze było następnego dnia rano. 25 maja 2014 r. otworzyłam oczy i normalnie urodziłam się na nowo. Z nową głową. Nagle doznałam amnezji. To, co jeszcze wczoraj mnie dręczyło, to, z czym sobie nie radziłam, co chciałam uporządkować, On wziął! W sierpniu Monika pojechała na kolejne badania. Okazało się, że nie ma żadnych śladów po guzie mózgu. Po prostu zniknął. Co najlepsze, Monika w ogóle o to się nie modliła.
Prowadzi międzynarodowe szkolenia, pisze wiersze, w których pojawia się Bóg. Nie jest pozbawiona pokus i upadków, ale prawie codziennie stara się uczestniczyć we Mszy. To dla niej przepiękne spotkanie z Przyjacielem. – Chcę mieć odwagę bycia Jego narzędziem. Być żołnierzem Jezusa na szpilkach, z umalowanymi ustami, w modnych ciuchach. Codziennie się Nim zachwycam, a im bardziej czuję swoją niedoskonałość, tym mocniej uświadamiam sobie, że On jest doskonały.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).