– Byłem jak umarły, a wróciłem do żywych. To Jezus mnie uratował, a miejscem spotkania Zmartwychwstałego była Galilea – opowiada Darek Staśko.
Chcemy służyć Panu!
– Byłem świadkiem tego cudu. Pamiętam dzień, gdy Darek przyjechał do Stryszawy. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że Pan już na „dzień dobry” mocno go dotyka i przemienia serce – mówi Radosław Kwiatek, koordynator Krakowskiej Winnicy Galilei (cała wspólnota dzieli się na wiele lokalnych winnic), która swoim zasięgiem obejmuje też miejscowości znajdujące się w diecezjach kieleckiej i świętokrzyskiej. Radek wraz z żoną Lidką i trojgiem dzieci witają gości słowami: „Ja i mój dom chcemy służyć Panu” (Joz 24,23). – Ten cytat jest na każdym z Domów Zmartwychwstania Galilei. To motto naszego życia, bo wybraliśmy Jezusa na naszego Pana i zaprosiliśmy Go, by mieszkał w tym domu na pierwszym miejscu. Chcemy też, by nasz dom był miejscem służby – Bogu i ludziom – opowiadają Kwiatkowie. A Bóg od samego początku wybrał ich dom na swoje miejsce. Najpierw pomógł im dokończyć jego budowę, a potem powołał ich do Galilei, by w Zabawie k. Niepołomic założyli Dom Zmartwychwstania. A w Galilei spotkali żywego Jezusa.
– Po studiach zacząłem pracować, żeby się dorobić, a Bóg nie był mi do tego potrzebny. Pozornie było wspaniale, a znajomi zazdrościli mi zagranicznych wyjazdów, samochodów, tego, jak żyłem. A ja w sercu czułem pustkę. Żeby to zagłuszyć, mocno imprezowałem. Żona pokazywała mi, że nie tędy droga, ale jeszcze tego nie rozumiałem – opowiada Radek. Bóg jawił mu się wtedy jako ktoś surowy, karzący, będący w dalekim niebie. Ktoś, kto podobno kocha człowieka. Ale żeby jego też…? W końcu znajomy powiedział mu o Stryszawie – że są tam ludzie, którzy się modlą, organizują czuwania. – Nie powiedział tylko, że to wspólnota charyzmatyczna. Gdy zobaczyłem ludzi „mamroczących pod nosem” (nie wiedziałem, że to modlitwa w darze języków), pomyślałem: „Sekta. Gdzie ja jestem?!” – śmieje się Radek. Były tam też jednak: krzyż, obraz Matki Bożej, Najświętszy Sakrament, Msza św., kapłan i pełna radości atmosfera. – Czułem się zdezorientowany, ale wiedziałem, że chcę tam wrócić – dodaje.
Umierając, myślał o tobie
Wrócił, na rekolekcje „Nowe Życie”. – To był czas, gdy spałem po 3 godziny na dobę, pracując dla trzech biur. Rodzina zeszła na dalszy plan. Trzy lata tak wytrzymałem. W końcu zdecydowałem, że coś się musi zmienić. Na rekolekcjach wyłączyłem komórkę i powiedziałem do Boga, że jeśli coś dla mnie ma, to niech mi to da teraz – opowiada R. Kwiatek. W Stryszawie po raz pierwszy poczuł w sercu Bożą miłość. To odczucie, które powala. A potem oddał Jezusowi życie i przyjął Go jako Pana i Zbawiciela. – Bóg bardzo delikatnie zaczął wtedy naprawiać wiele spraw, dając mi na początek, podczas modlitwy o wylanie Ducha Świętego, dar łez. Łez, które oczyszczają i przynoszą pokój. Z kolei Lidkę Duch Święty dosłownie ukołysał – wspomina. Na „Nowe Życie” z mężem jechać nie mogła, bo tuż przed rekolekcjami rozchorowała się jak nigdy wcześniej i nigdy później. Za jakiś czas pojechała sama. – I też poczułam Bożą miłość, która przemienia i uczy przebaczenia – mówi. W domu rodzinnym niczego jej nie brakowało, ale nie nauczyła się w nim okazywać miłości.
– Gdy miałam 3 lata, moja siostra została zamordowana. Dla rodziców to był wielki cios, a w sercu mamy była potężna rana. Dopiero niedawno to zrozumiałam, ale z takim obciążeniem weszłam w małżeństwo. Miałam problem, by na słowa Radka: „Kocham cię” odpowiedzieć tak samo. Mówiłam: „Ja ciebie też…” – opowiada. Podczas rekolekcji Bóg, którego spotkała w Galilei, wypełnił jej serce miłością. – Poczułam się ukojona matczyną i ojcowską miłością, której mi brakowało. Nagle zaczęły goić się rany z dzieciństwa, przebaczyłam mamie i po powrocie pierwsza poszłam powiedzieć jej, że ją kocham. A potem powiedziałam to mężowi i dzieciom. Dziś modlę się, by i mama doświadczyła takiego ukojenia jak ja – wyznaje Lidka i razem z mężem przekonuje, że Zmartwychwstałego można spotkać w Galilei 5 kwietnia 2015 r., ale też w każdym innym miejscu i czasie. – On puka i czeka, czy Go wpuścisz do serca. Ma wyryte twoje imię na rękach. Umierając na krzyżu, myślał też o tobie i wieczność z tobą zaplanował – mówią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.