Prowokatorzy od ks. Giussaniego

Bóg cieszy się tobą i przebacza ci!
 – mówił każdemu ks. Luigi Giussani, dodając, że ważniejsze od odpowiedzi są właściwie postawione pytania: 
o sens istnienia, życia, o przeznaczenie. Minęło 10 lat od śmierci założyciela Komunii i Wyzwolenia i 60 lat od narodzin ruchu. 


Niedawno zadzwonił do mnie dominikanin o. Marek. – Byłem w Nowym Jorku na spotkaniu Comunione e Liberazione i przyszło dwa tysiące osób! Jest coś w ruchu Giussaniego, co pociąga ludzi. Trzeba się od nich uczyć. CL to prowokacja.
Krótko potem odebrałam telefon od Miłosza Greszty z sekretariatu Komunii i Wyzwolenia w Polsce. Pytał, czy wybieram się na spotkanie ruchu z papieżem Franciszkiem. Rzym nie widział jeszcze takiego zgromadzenia. Kończąc, nawiązał do Ewangelii św. Łukasza i opowieści o Zacheuszu. Zadał mi pytanie, które przez miesiąc nosiłam w sobie. No tak – pomyślałam – teraz rozumiem, o co chodziło o. Markowi z „prowokacją”. Cielini (członkowie ruchu) tak stawiają pytania, że burzą pozorny spokój. Ks. Giussani przekonywał, że pytania są ważniejsze od odpowiedzi. Tym zresztą włoski kapłan prowokował niewierzących i wyznawców innych religii.

W CL jest coś, czego nie znajduję w żadnym innym ruchu w Kościele: kontakt z celinami jest jak powrót do przerwanej rozmowy. O Jezusie, Ewangelii, sensie życia. To nie patetyczna czy powierzchowna „gadanina”, a coś naturalnego, tak jak rozmowa o wystroju domu, lekturze książek, wydarzeniach. Cielini są konkretni i dociekliwi. A Ewangelia to tlen, którym oddychają, posiłek, który daje im kalorie do życia. 


Prorocy


– Giussani mówił z taką siłą o wierze, że przyciągał uwagę. Spotkanie z ruchem CL było dla mnie rewolucją, bo przecież miałem w rękach całą tradycję Kościoła po formacji w seminarium, a dzięki temu mogłem ruszyć w drogę, która sprawiła, że wiara stała się osobista i zaczęła dotyczyć wszystkiego i oświetlać moje życie. – mówi ks. Julián Carrón, hiszpański kapłan, który po śmierci don Giusa stoi na czele ruchu. 
Ks. Luigi odszedł kilka tygodni przed śmiercią Jana Pawła II. Byli rówieśnikami. Na zdjęciu z 1998 r. don Gius ściska papieża, który jakby chciał podnieść Włocha z klęczek. Scena ta przypomina tę z roku 1978, kiedy kard. Wyszyński składa homagium nowo wybranemu papieżowi. Ale i tę, kiedy don Giussani wita się z ks. Franciszkiem Blachnickim. Ta trójka, Wojtyła, Giussani, Blachnicki, doskonale wyczuwa, że Kościół potrzebuje zrywu, ognia. Że młodzi są głodni świadków i że drzemie w nich potencjał. Wszyscy trzej, niczym prorocy, mówią, że człowiek nie może zamykać się tylko w doktrynie. Musi spotkać osobiście Chrystusa, bo tylko tak odnajdzie sens życia. Ruch Komunia i Wyzwolenie, stworzony przez Giussaniego, oraz Ruch Światło–Życie, stworzony przez Blachnickiego, porywają setki tysięcy osób.


Skrót „CL” w latach 60. i 70. był znienawidzony we Włoszech podobnie jak słowo „oaza” w Polsce. Oazę prześladowała w naszym kraju bezpieka, członkowie ruchu i sam ks. Franciszek byli bez przerwy inwigilowani. Tak samo nękano celinów. Byli prześladowani na wyższych uczelniach, wyrzucani nawet z seminariów duchownych. Tak zwani postsoborowi biskupi progresiści uważali ich za »integrystów«. Tymczasem Cielini, podobnie jak oazowicze, nie byli ani przeciwnikami Soboru Watykańskiego II, ani tradycjonalistami. Don Gius i ks. Blachnicki uczyli po prostu, że wiara musi być częścią codziennego życia człowieka, uczyli miłości i posłuszeństwa do Kościoła. Nie można być religijnym w niedzielę – mówił ks. Giussani – a w poniedziałek obojętnym. Religia nie jest ideą, a doświadczeniem. To nie pogląd, ale coś, czym człowiek żyje.


Comunione e Liberazione było jak płachta na byka wobec komunistów. Don Giussani wysłał swoich ludzi do Sieny, jednego z najbardziej czerwonych miast we Włoszech. Byli tam zaczynem odnowy. Tamtejszy aparat służb czerwonych PCI (Włoskiej Partii Komunistycznej) stanął na baczność, kiedy dzięki CL w wyborach do samorządu studenckiego katolicy zebrali ponad 50 proc. głosów. „Od czasów św. Katarzyny nie widziano tu niczego podobnego. To było jak oko cyklonu” – pisał Antonio Socci. 
CL rosło w siłę. Miała nawet swoją prasę. Założyła w Mediolanie tygodnik „Il Sabato”, który stał się jednym z czołowych opiniotwórczych pism na Półwyspie Apenińskim. Jego dziennikarze zasilają dziś szeregi m.in. dziennika „Avvenire” oraz tygodnika „La Famiglia Cristiana”. „Il Sabato” wspierało polską „Solidarność”. Było jedynym pismem, które zamieściło zdjęcie zmaltretowanego ciała ks. Jerzego Popiełuszki oraz pierwszy w Europie wywiad z Lechem Wałęsą. CL początkowo nie wchodziło do Polski. – Don Giussani zatrzymał się przed naszą granicą, wiedział, że tu jest Blachnicki – mówi ks. Jerzy Krawczyk, odpowiedzialny za CL w Polsce.


Dziś ruch zrzesza 80 tys. świeckich i duchownych we Włoszech – wśród nich są czołowi politycy, pisarze, dziennikarze, watykaniści, duchowni, przedsiębiorcy. Obecny jest we wszystkich krajach Europy, w obu Amerykach i Afryce. 


«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6