O tym, co św. Teresa z Ávila ma do powiedzenia współczesnym kobietom, z s. Lidią Wroną, karmelitanką misjonarką rozmawia Ewa K. Czaczkowska
I o tym mówi siostrom, i tego uczy nas dziś?
Teresa odkrywa, że najistotniejszą w każdej kobiecie i w niej samej jest zdolność do relacji. Pragnie powiedzieć: najważniejsze jest to, abyś chciała przeżywać życie w relacji z Bogiem, który jest gwarantem twojego piękna i twojej wartości. W czasach, w których żyła, kobiety miały małe szanse, by dojrzeć do prawdy o sobie i Bogu. Ona sama dostrzegła „społeczne” kłamstwo na temat kobiety właśnie dzięki relacji z Bogiem. I o tym mówiła.
Dla Teresy bardzo ważna była modlitwa. Jakiej modlitwy nas uczy?
Teresa rozumie modlitwę jako relację przyjaźni z żywym Bogiem, a zatem nie jest to kwestia wydzielenia Bogu czasu, ale sposób bycia. Nie jest się przyjacielem godzinę w tygodniu, prawda? Nie ma więc modlitwy, dopóki na moim horyzoncie nie pojawi się druga Osoba – Bóg, z którym nawiązuję relację. Dla relacji przyjaźni, z Bogiem i człowiekiem, ważne są trzy cnoty: pokora, czyli prawda, wyrzeczenie, czyli wolność, i miłość. Prawda o sobie samej i o drugim – o Bogu i o drugiej osobie – uczyni cię wolną, aby kochać prawdziwie, czyli wzajemnie.
To wszystko, co Teresa mówiła o kobietach, zdecydowanie nie było w duchu jej epoki.
Teresa nie walczyła z mężczyznami, widziała potrzebę komplementarności, ale były sytuacje, gdy mocno stawała w obronie kobiet. Jest taki tekst, zresztą ocenzurowany w jej czasach, w którym żali się na modlitwie: „Ty, Panie, nie gardziłeś kobietami. Widzisz, że nie można gardzić duchem mężnym, nawet jeżeli należy do kobiet”.
Ona była mężna.
Teresa była osobą przewlekle chorą fizycznie, ale miała bardzo silną psychikę. Poznając siebie i spotykając się z Bogiem, który jej wierzył i wierzył w nią, odczuwała potrzebę podzielenia się tym doświadczeniem z innymi. W jakiś sposób chciała odpowiedzieć na problemy społeczne epoki. W obliczu reformacji i wojen religijnych mówiła siostrom: my, kobiety, nie mamy się skupiać wyłącznie na garnkach, nie o dom i kądziel jedynie się troszczyć! Powinnyśmy się zająć sprawami, które są istotne. Jeżeli Kościół przeżywa rozłam, a świat nie potrafi rozmawiać, jeżeli nie potrafi się załatwiać spraw inaczej jak tylko zbrojnie, to my, w naszej małej gromadce, możemy pokazać światu, że można inaczej!
To samo dziś przeżywamy. Odpowiedzią Teresy na problemy jej epoki było tworzenie nowych klasztorów, bezcennych miejsc modlitwy za świat.
Teresa napisała w „Drodze doskonałości”: skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół, a tak niewielu przyjaciół, to trzeba zrobić wszystko, aby tych niewielu było Jego prawdziwymi przyjaciółmi.
Takie były cel i motywacja jej działania. Zakładała wspólnoty, które nie miały być jedynie przestrzenią modlitwy, ale miejscem wychowania człowieka do relacji. Relacji przyjaźni. Miejscem odkłamania w nim tego wszystkiego, co przyćmiewa prawdę o istocie człowieka. Chodziło o odtworzenie w człowieku jakby pierwotnego bytu, wyciągnięcie z pułapki egoizmu, w którym się zamyka przez materializm i egocentryzm.
Co Teresa radziłaby kobietom dziś? Jakie podejmować działania w obliczu tych samych problemów?
Pewien karmelita bosy podczas rekolekcji, w których kiedyś uczestniczyłam, powiedział: „My, mężczyźni, jesteśmy zdolni do wzbudzania wojen, kobiety robią wszystko, by wojny uniknąć”. Nie chcę generalizować, bo jest bardzo dużo mężczyzn, którzy wprowadzali pokój, choćby Gandhi, i wiele kobiet, które samym pojawieniem się na horyzoncie prowokują wojnę. Pragnę jednak podkreślić za św. Teresą od Jezusa, że kobiety dzięki swym naturalnym predyspozycjom mogą zrobić wiele, aby ocalić każde życie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.