Gdyby nie napis na murze i wizerunek św. Faustyny, klasztor Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia można by minąć. A szkoda, bo tu Helena Kowalska rozpoczęła misję szerzenia Bożego Miłosierdzia, które może ocalić świat.
Nadepnęła na siostrę
Gdy Niemcy wpadli na pomysł rozszerzenia getta, matka Moraczewska zarządziła intensywne modlitwy. To wówczas jako wotum za uratowanie klasztoru powstał pierwszy w Warszawie obraz Jezusa Miłosiernego. Ale malująca go s. Lucylla Zabielska za nic nie wiedziała, jak namalować promienie z wizji s. Faustyny. Sekretarka Miłosierdzia Bożego przyszła więc do niej we śnie. Broszurka z modlitwami do Miłosierdzia Bożego, podobnie jak medaliki i obrazki z wizerunkiem rozchodziły się szybko. Kult rozszerzał się daleko poza granice Warszawy, chociaż z pożogi wojennej klasztor nie wyszedł cało. Siostry wywieziono do Ravensbrück, wychowanki do Auschwitz.
Już w styczniu 1945 r. do spalonego klasztoru i kaplicy powróciło kilka sióstr i wychowanek. Komunistyczne władze długo, aż do 1973 r., nie pozwalały na odbudowę ich własności. Siostry prowadziły tu jednak bursę, a później świetlicę dla potrzebujących. Dziś na dawnym terenie mieści się także parafialny kościół Bożego Miłosierdzia i św. Faustyny z ośrodkiem pomocy bezdomnym oraz siedziba Konferencji Episkopatu Polski. Siostrom pozostał skrawek ogrodu, do którego kuchennymi drzwiami wychodziła św. Faustyna.
Ołtarz i tabernakulum w zakonnej kaplicy, w której codziennie o 15.00 oraz 5 godzin dziennie siostry klęczą na modlitwie, stoją dziś w miejscu dawnego blatu kuchennego. To przy nim pracowała Sekretarka Bożego Miłosierdzia, szykując z innymi posiłki dla ponad 200 podopiecznych zgromadzenia w okresie międzywojennym. Obok, w ciemnym pomieszczeniu, wykorzystując wolne chwile, modliła się leżąc krzyżem na posadzce, co odkryła pewnego razu inna siostra, niechcący potykając się o przyszłą świętą. Ta praktyka zresztą w zgromadzeniu pozostała, zwłaszcza w okresie wielkopostnym.
– Siostra Faustyna naznaczyła swoją obecnością wiele miejsc w klasztorze przy ul. Żytniej. Ale kaplica jest szczególną relikwią, bo tu „spalała się” w pracy, wykonywanej z wielką miłością – mówi s. Nulla.
Deser od święta
Mimo wielokrotnej obecności św. Faustyny, warszawski klasztor nie posiada jednak innych pamiątek. – Siostra Faustyna zmarła na gruźlicę. Wiele rzeczy osobistych musiało więc zostać spalonych – mówi s. Symeona. Mimo to do klasztornej furty niemal codziennie pukają pielgrzymi, podążający śladami świętej. Na szlaku między Głogowcem, Płockiem, Wilnem i Łagiewnikami Warszawa jest jednym z ważniejszych miejsc. Dlatego w roku 150-lecia zgromadzenia w podziemiach otwarto mini muzeum, pokazujące historię klasztoru, listy założycielki, ornaty wyszywane przez podopieczne, a nawet czepek i sznur, którym biczowały się siostry. Jest także habit, jaki noszono w czasach s. Faustyny, a na ścianie wyświetlany jest krótki film o miejscach związanych ze świętą.
Zielony zeszyt łask
W rocznicę przyjęcia św. Faustyny do klasztoru, podobnie jak w Święto Miłosierdzia, do klasztornej bramy pukać będzie więcej niż zwykle pielgrzymów. Już dziś siostry oprowadzają grupy z całego świata. Nawet z Papui-Nowej Gwinei. Na furcie leży opasła „Księga próśb i podziękowań”. Takich tomów zebrało się już kilkanaście od czasu kanonizacji św. Faustyny. Pielgrzymi i mieszkańcy Warszawy ufnie wpisują kolejne błagania: o dziecko, uzdrowienie, zerwanie z nałogami, pomyślność operacji.
– Kilka lat temu oprowadzałam grupkę, która przyszła zawierzyć Bogu przez św. Faustynę operację guza mózgu ich przyjaciółki. Modlili się nad nią, ksiądz prosił, by zaufała. Po tygodniu zadzwonił ktoś z tej grupy, zapowiadając, że chcą przyjechać podziękować za cud. Okazało się, że ostatnie przed operacją badanie wykazało… brak guza – opowiada s. Symeona. – Miłosierdzie Boże jest nieskończone, a Bóg szalenie dobry – mówi siostra.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.