Uważa się, że najstarszą zakonnicą na świecie jest 108-letnia włoszka s. Alma Bellotti, kamilianka. Jedna z wałeckich elżbietanek w kwietniu będzie miała tylko o rok mniej. Jak wygląda jesień życia w habicie?
Doświadczona siostra, wspominając odejście jednej ze współsióstr, swej bliskiej przyjaciółki, dzieli się bardziej osobistą refleksją: – Siostra Ludwika była tutaj z 30 albo i 40 lat. Byłam przy jej śmierci. Wtedy pomyślałam, żeby tak można było odejść z tego świata, będąc tak rozkochanym w Bogu, żeby śmierć nie była przykra. Już tyle lat minęło, a jeszcze nie udało mi się tak zatęsknić za Panem Bogiem, jak za bliską osobą żyjącą na tym świecie. To chyba musi być jakaś specjalna łaska, żeby tak mocno, wszystkimi zmysłami, całym sobą Go ukochać – mówi siostra. W momencie śmierci siostry dostają do ręki gromnicę, tę, którą otrzymały przy składaniu ślubów. – Każda z nas chce tę gromnicę od ślubów utrzymać jak najdłużej. Towarzyszy nam w najważniejszych momentach życia. Ale moja już się wypaliła. Mam nową – stwierdza z uśmiechem s. Leoncja.
Być może jest coś w tym znaku wypalonej gromnicy. Niektórzy bowiem uważają, że starość Panu Bogu się nie udała, a stary człowiek jest niczym wypalona świeca. Siostry emerytki pokazują, że wcale nie musi tak być. Podeszły wiek to nie oczekiwanie na śmierć, ale odpalenie zupełnie nowej świecy.
Produktywność
Życie w logice ciągłego wzrostu gospodarczego widzi starość jako coś bezproduktywnego i generującego koszty. Co taki stary człowiek może wyprodukować oprócz śmieci? Siostra Krystyna przyznaje, że mimo oczywistych mankamentów starość może być wyjątkowo produktywna, bo w logice Bożej najbardziej produktywna jest... modlitwa. – Jest tyle rzeczy do omodlenia, tyle spraw w Kościele, na świecie – przyznaje. W tej jakże potrzebnej aktywności sprawdzić się mogą nawet osoby ponadstuletnie. Niejednokrotnie okazują się one bardziej sprawne niż tzw. młodzi i silni. – Opiekowanie się siostrą Malwiną to prawdziwa lekcja modlitwy – przyznaje s. Krystyna. – Ona codziennie modli się na brewiarzu. Przesuwa paluszkiem po kartce i czyta. Można też jej dać jakąś gazetę, ale nie wiem, na ile ją rozumie. Ją właściwie interesuje tylko brewiarz, nic więcej. Nieraz nawet jak już go odłoży, nadal powtarza niektóre słowa, poszczególne wyrazy z Psalmów. Jest bardzo rozmodlona – dodaje opiekunka seniorki zgromadzenia. Świadomość konieczności modlitwy jest nieraz w siostrach tak silnie zakorzeniona, że nie radzi sobie z nią nawet sam alzheimer. Starsze siostry mogą czasem zapomnieć słów modlitwy, ale pamiętają, że powinny się pomodlić. – Trzeba nieraz pomóc np. w Różańcu. Ja zaczynam „Zdrowaś Maryjo”, siostra podchwytuje i mówi ze mną. Sama już by nie potrafiła. Nieraz przyprowadza się taką siostrę do kaplicy, ona siada do ławki, przyjmuje postawę i po prostu jest. Pan Bóg wie. Najważniejsza jest obecność przed Nim – dzieli się s. Celina. – Nasz dom to jakby klasztor klauzurowy. Ogarniamy wszystko modlitwą. Ofiarujemy naszą starość. Jesteśmy potrzebne – podkreśla s. Leoncja. Zresztą nie tylko do modlitwy. Niektóre emerytki wciąż są opiekunkami jeszcze starszych współsióstr. Poza tym każda z nich to kopalnia wiedzy i życiowego doświadczenia, z której można nieraz wydobyć więcej niż z niejednej mądrej książki.
Siostry Elżbietanki
to zgromadzenie kontemplacyjno-czynne powstałe w roku 1842 w Nysie. Siostry zajmują się chorymi w domach, w placówkach opiekuńczych, w szpitalach. Opiekują się też ludźmi w podeszłym wieku i upośledzonymi. Niektóre siostry również katechizują i pomagają przy parafiach. W Wałczu działa Dom Sióstr Emerytek prowincji toruńskiej zgromadzenia. Mieszkają w nim obecnie 23 siostry.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).