Sejmowa Podkomisja ds. jakości kształcenia i wychowania poparła zmiany w konstrukcji nadzoru pedagogicznego zaproponowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Mają one radykalnie poszerzyć uprawnienia urzędników nadzoru, ograniczając kompetencje samorządów i wpływ rodziców na funkcjonowanie szkół.
Z projektu wykreślono jednak jeden z najbardziej kontrowersyjnych przepisów, który miał umożliwić zwalnianie dyrektorów szkół na podstawie kryteriów arbitralnie ustalonych w rozporządzeniu ministra.
Założeniem projektu jest drastyczne poszerzenie kompetencji organów nadzoru pedagogicznego podległych Ministrowi Edukacji. Urzędnicy nadzoru będą mogli wydawać dyrektorom szkół wiążące zalecenia, a w przypadku, jeśli nie zostaną one wykonane, zdecydować o odwołaniu dyrektora szkoły. Zalecenia mają być formułowane m.in. na podstawie rozporządzenia wydanego przez samego Ministra Edukacji, w którym arbitralnie ustali on część kryteriów nadzoru (delegacja ustawowa do wydania tego rozporządzenia została sformułowana w sposób nader ogólny).
Oznacza to w praktyce, że Ministerstwo Edukacji będzie mogło bezpośrednio sterować bieżącym funkcjonowaniem szkół.
Przyjęcie tych zmian sprawi, że uprawnienia rodziców, umożliwiające im wpływanie na pracę szkoły (art. 50-55 ustawy o systemie oświaty, uso) de facto zostaną w istotnym stopniu ograniczone, a część z tych uprawnień stanie się fikcyjna. Dotyczy to w szczególności uprawnień rad rodziców zawartych w art. 54 ust. 2 uso, który stanowi m.in., że to one - w porozumieniu z radą pedagogiczną - uchwalają program wychowawczy szkoły obejmujące wszystkie treści i działania o charakterze wychowawczym adresowane do uczniów realizowane przez nauczycieli.
W najbliższy wtorek nad projektem pracować będzie sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży. Wciąż mogą zostać zgłoszone poprawki wykreślające z ustawy kontrowersyjne przepisy.
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.