Biskup Islamabadu o napaści i spaleniu żywcem dwojga niewinnych osób na podstawie samych tylko domniemań.
W ten sposób biskup Islamabadu Rufin Anthony skomentował w rozmowie z włoską agencją misyjną AsiaNews wydarzenie, do którego doszło 4 listopada w dystrykcie Kasur, ok. 60 km na południe od Lahauru – stolicy Pendżabu. Tłum fanatycznych muzułmanów spalił tam żywcem młode małżeństwo chrześcijańskie.
„W przeszłości widzieliśmy tłumy, wywierające naciski i dokonujące samosądów, podczas gdy przywódcy religijni [islamscy] ograniczają się jedynie do słów potępienia” – ubolewał biskup. Dodał, że często wręcz podżegają oni do aktów osobistej zemsty. Zdaniem hierarchy, gdyby w przeszłości podejmowano stosowne działania zapobiegawcze, „być może udałoby się zażegnać to barbarzyństwo”.
26-letni Szahzad i jego o 2 lata młodsza żona Szama Masihowie z Kasuru, rodzice czwórki dzieci i piątego „w drodze”, zostali 2 bm. oskarżeni przez pracodawcę mężczyzny o spalenie kilku kartek Koranu. Według chrześcijańskiego prawnika i obrońcy praw człowieka Sardara Musztaqa Gilla, wezwanego na miejsce przez tamtejszych chrześcijan, sprawa wyglądała następująco.
Dwa dni przed zdarzeniem zmarł ojciec Szahzada i jego synowa, porządkując mieszkanie po nim, znalazła tam kilka rzeczy osobistych: kartki, listy itp. i uznawszy je za niepotrzebne, ułożyła je na małym stosie, aby je spalić. Tymczasem obecny przy tym muzułmanin stwierdził, że wśród nich było także kilka stronic Koranu, o czym powiadomił zaraz sąsiadów. Natychmiast przed domem rodziny Masihów zgromadził się tłum rozwścieczonych muzułmanów, którzy wyciągnęli małżonków z domu i zawlekli do cegielni, w której oboje pracowali. Po dwóch dniach oblężenia budynku ok. 500 fanatyków z 5 okolicznych wiosek, podburzanych jeszcze przez miejscowego imama, wrzuciło 4 listopada rano oboje małżonków do pieca, w którym wypalano cegły i żywcem ich spalili.
Policja, powiadomiona przez tamtejszych chrześcijan, przybyła na miejsce już po śmierci obojga małżonków i zatrzymała do wstępnych przesłuchań co najmniej 45 osób.
„Jest to prawdziwa tragedia, czyn barbarzyński i nieludzki” – powiedział adwokat Gill watykańskiej agencji misyjnej FIDES. Jego zdaniem, „cały świat musi z całą mocą potępić to zdarzenie, które pokazuje, jak bardzo nasila się poczucie braku bezpieczeństwa wśród chrześcijan w Pakistanie”. Prawnik zwrócił uwagę, że wystarczy rzucić jakieś oskarżenie, „aby paść ofiarą samosądów”. „Zobaczymy, czy ktokolwiek zostanie ukarany za tę zbrodnię” – dodał.
Czworo dzieci osieroconych przez Masihów przebywa w tej chwili w nieznanym miejscu i brak jakichkolwiek wiadomości o ich losie.
Na wieść o zbrodni Rada Ulemów [teologów i znawców szariatu] Pakistanu zażądała „bezstronnego śledztwa” w celu wyjaśnienia całej sprawy. Przewodniczący tego gremium Muhammad Tahir Aszrafi w oświadczeniu przesłanym do FIDES-u ostro potępił przemoc, wyrażając zarazem „głęboki ból z powodu tego, co się stało”. Zapewnił przy tym, że „nie doszłoby do tego, gdyby miejscowa policja nie dopuściła się zaniedbań”. Jeśli małżonkowie rzeczywiście byli winni, „dlaczego policja ich nie aresztowała po zgłoszeniu faktu przez miejscowych mieszkańców? A jeśli nie byli winni, dlaczego nie udzielono im natychmiastowej ochrony w obliczu reakcji tłumu?” – pyta retorycznie oświadczenie Rady Ulemów.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.