– Jeśli będziemy kontynuowali takie przygotowania do Światowych Dni Młodzieży, „Kraków 2016” nie będzie dla nas wydarzeniem, ale kolejnym znakiem tego, że Jezus stał się ubogi, aby nas swym ubóstwem ubogacić – mówił bp Andrzej F. Dziuba
Minął rok od oficjalnego rozpoczęcia przygotowań do ŚDM w Polsce. W ostatni weekend wakacji ubiegłego roku na pl. Jana Pawła II w Żyrardowie zgromadziły się setki młodych, by entuzjastycznie uwielbić Jezusa i publicznie wyznać wiarę w Jego bóstwo. Od tamtego czasu odbyło się kilka spotkań, w których chodziło nie tylko o przygotowania, ale i o rozpalenie serc młodych i duszpasterzy diecezji. 30 sierpnia odbyło się drugie w historii „Rio w Żyrardowie”.
Znów nie zabrakło radości, śpiewów, tańca, skandowania dla Jezusa i ekspresji. Jednak to nie wszystko. Tym razem organizatorzy poszli o krok dalej i, oprócz tego, co przyciąga świeżością i spontanicznością, przygotowali przestrzeń na zadumę, zapatrzenie, zasłuchanie, podziw, skruchę... Na niejednym policzku pojawiły się łzy, a kolejki do konfesjonałów nie zmniejszały się przez całą Eucharystię. Nic dziwnego, skoro tematem przewodnim spotkania było Jezusowe zdanie: „Błogosławieni ubodzy w duchu”, a sam Bóg przechadzał się między zebranymi w prostym znaku chleba. Swoim ubóstwem powalił zebranych na kolana.
Oczy pełne łez
Wielu przyjechało do Żyrardowa autokarami zorganizowanymi w parafiach. Na miejscu czekały dobrze przygotowane miejsca parkingowe, a z kolorowej od świateł sceny dochodziły radosne dźwięki pieśni na cześć Pana. Tak dobrze wykonanej muzyki nie powstydziłyby się duże ośrodki ewangelizacyjne. Zespół złożony z muzyków z całej diecezji, w którego skład wchodziły gitary, perkusja, klawisze i charyzmatyczni wokaliści, fantastycznie wykonał utwory znane z kościoła, ze wspólnot, a także z płyt TGD. Na pierwszy rzut oka widać, że przygotowania idą do przodu i wszystko wchodzi na coraz wyższy poziom. Stojący pod sceną wierni, często w koszulkach z pielgrzymki, nie dali się długo prosić o uczestnictwo w uwielbieniu, ale w mig zaczęli tańczyć, śpiewać i gestami wyznawać swoją przynależność do Jezusa.
Dla niektórych, zwłaszcza stałych bywalców takich imprez, to norma, kolejne udane spotkanie. Ale byli i tacy, którzy patrzyli na ten młody Kościół i oczom nie wierzyli. – Pierwszy raz jestem na takim spotkaniu – wyznaje 15-letni Kuba Piszczek. – Nigdy nie wiedziałem, że w Kościele można tańczyć, śpiewać takie piosenki, klaskać i bawić się przez wiele godzin. Nie byłem na pielgrzymce, zaproszenie na dzisiejszy wieczór dostałem trochę przypadkiem, ale teraz myślę, że to jednak nie był zbieg okoliczności. Bo jeśli Kościół tak wygląda, to ja chcę do niego należeć i, oprócz uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii, będę śledził podobne wydarzenia – zapewnia.
Swojej radości z energicznego i pełnego „poweru” spotkania nie ukrywa też Roksana Tanasi. Twierdzi, że takie wydarzenia udowadniają jej, że Kościół nie jest śpiący, w stagnacji, ale żyje i daje siłę do życia. Jednak to, co zachwyciło ją najbardziej, to niemal godzinna adoracja Najświętszego Sakramentu. – Obecność Jezusa Eucharystycznego sprawiła, że nie była to kolejna okazja do pośpiewania, ale prawdziwe spotkanie z Bogiem. Widok setek ludzi klęczących na kolanach na twardej kostce przed Bogiem – niesamowite! Kiedy rozejrzałam się wokół, zobaczyłam zapatrzenie i zachwyt w wielu zaszklonych od łez oczach. Nie ukrywam, że kolana bolały, pewnie nie tylko mnie. Ale właśnie ten znak zgiętych kolan udowadnia, że młodzi naprawdę chcą oddać Bogu cześć, a nie tylko śpiewać i dobrze się bawić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).