Apeluje o to maronicki patriarcha. Natomiast bp Warduni ostrzega: dżihadyści nie poprzestaną na Iraku i Syrii.
O wysłanie do Iraku i Syrii sił ONZ zaapelował kard. Béchara Boutros Raï. Maronicki patriarcha wypowiedział się na ten temat na forum Sieci Katolickich Ustawodawców (Catholic Legislators Network), która obraduje we Frascati pod Rzymem. Mówił tam o sytuacji chrześcijan w krajach arabskich.
Libański hierarcha oskarżył wspólnotę międzynarodową nie tylko o bierność w obliczu konfliktu bliskowschodniego, ale wręcz o odpowiedzialność za rozrost organizacji terrorystycznych w regionie. Jego zdaniem Syria i Irak „padają ofiarą międzynarodowych batalii wywołanych przez polityczne, gospodarcze i strategiczne interesy powiązane z gazem i ropą naftową”. Najwyższą cenę płacą tu zwłaszcza chrześcijanie, którym grozi zniknięcie z regionu, który stanowił ich ojczyznę od czasów Chrystusa. W tej sytuacji, zdaniem maronickiego patriarchy, potrzebne jest „utworzenie pod kuratelą ONZ i Rady Bezpieczeństwa sił zbrojnych, które położyłyby kres inwazji organizacji terrorystycznych”, zwłaszcza tzw. Państwa Islamskiego. Kar. Raï zaznaczył, że powinny być tym zainteresowane same państwa muzułmańskie, biorąc pod uwagę, że idea kalifatu prezentuje zafałszowany obraz islamu.
***
„Świat zachodni o nas zapomniał i musimy podnosić głos, by nas usłyszano”. W ten sposób o dramatycznej sytuacji chrześcijan w Iraku mówił na kończącym się w Rimini Mityngu Przyjaźni bp Shlemon Warduni. Chaldejski hierarcha z Bagdadu zwraca uwagę na bierność Zachodu, mimo trwającej w Mosulu i na Równinie Niniwy zbrodniczej czystki. Nawet gdy zabrzmiały wreszcie wyrazy potępienia dla działania Państwa Islamskiego, nie poszły za tym żadne czyny, by powstrzymać te zbrodnie. Bp Warduni zaznacza, że dżihadyści w przeważającej mierze przyszli z zewnątrz i wcale nie zamierzają poprzestać na Iraku czy Syrii.
„Po pierwsze wszyscy muszą sobie zdać sprawę, że chcą oni zalać cały świat. I są tacy, którzy ich w tym wspierają: dają im broń, pieniądze i wiele innych rzeczy. A zatem jeśli wspólnota międzynarodowa nie będzie uważała, to pewnego dnia spotka ich u swoich drzwi i usłyszy: «Wynosić się!». Być może użycie siły w obecnej sytuacji mogłoby rozwiązać problem. Ale należy się liczyć z licznymi ofiarami. Tymczasem my powtarzamy: przede wszystkim nie wolno zaopatrywać ich w broń! Bo to właśnie uzbrojenie odgrywa tu kluczową rolę. Ci ludzie są silni bronią i dzięki niej czynią zło. W przeciwnym razie nie byliby w stanie przeciwstawić się wojskom irackim czy kurdyjskim” – powiedział bp Warduni.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.