Istnieje solidarność

O czasie danym na przygotowanie do spotkania z Ojcem i sile, jaką daje ludzka bliskość.

Reklama

Mamy wreszcie pełny zapis wywiadu, jakiego na pokładzie wracającego z Korei Południowej samolotu udzielił papież Franciszek. Nie ma już wątpliwości co tak naprawdę powiedział i o wojnie, i o relacjach z papieżem seniorem, i o swoim odejściu. To ostatnie przykuło moją uwagę. Czytając ten fragment wypowiedzi przypomniałem sobie fragment wydanej przed laty książki profesora Kazimierza Dąbrowskiego. Zdaniem uczonego dojrzałość poznaje się między innymi po tym, że w pewnym momencie człowiek zaczyna myśleć o śmierci i świadomie się do niej przygotowuje. Tak odebrałem dyskutowany fragment papieskiej wypowiedzi. Owszem, mówił o instytucji papieża seniora. Ale za chwilę, już w kontekście pytania jak radzi sobie z popularnością, dopowiedział: „Przeżywam to jako hojność ludu, to prawda. W sensie wewnętrznym, staram się myśleć o moich grzechach i błędach, żeby się nie łudzić, bo wiem, że będzie to trwało krótko, dwa lub trzy lata, a potem... do domu Ojca...” Więc dyskutowane dwa trzy lata można uznać za taki umowny czas, dany na przygotowanie do spotkania z Ojcem. Reszta jest nadinterpretacją.

Wróćmy do początku rozmowy, do pytania o wrażenia ze spotkania z rodzinami ofiar katastrofy promu Sewol. Wydaje się, że Franciszek wskazał na jedną z najważniejszych kategorii duszpasterskich, jaką jest obecność. Po prostu być, okazać współczucie. Ludzkie słowo nie jest w takiej sytuacji lekarstwem, „ale ludzka bliskość daje nam w tych chwilach siłę, istnieje solidarność...”. Niby oczywiste. Mimo to wciąż jesteśmy przekonani o wyższości akcji, programów, środków. Tymczasem papieski gest przypomina, że pierwszym krokiem jest obecność, bycie blisko. Znów coś wydobyłem ze wspomnień przy okazji. Pierwsze spotkanie duszpasterzy młodzieży na Śnieżnicy. Rok 1991. Gościem był zaproszony z Czech kapłan. Zapytany o receptę na pracę z młodzieżą odparł z rozbrajającą prostotą: spać z nimi na jednej podłodze. Przy okazji tej wypowiedzi wywiązała się dyskusja, podczas której miałem nieodparte wrażenie, że rozmawiając w gronie duszpasterzy często mówimy tym samym językiem, używamy tych samych słów, ale myślimy o czymś zupełnie innym. Może dlatego nie potrafimy znaleźć wspomnianej niedawno przez księdza Tomasza Horaka sto pierwszej drogi.

Wracając do obecności i gestów solidarności. Przed kilkoma dniami metropolita Paolo, arcybiskup John Do, mówił o przygotowaniach do papieskiej wizyty na Filipinach. Dwa stwierdzenia przykuły moja uwagę. „Daj mi czas na bycie z ubogimi” i „jak najdalej od vip-ów, jak najbliżej biednych”.

Najtrudniej pewnie będzie z czasem. Nie tylko papieżowi. Bo – jak mówił pewien starszy mężczyzna z moich okolic – przyjdzie taki moment, kiedy wszystko będę za nas robiły maszyny, a człowiek na nic nie będzie miał czasu. Ale to już temat na kolejny komentarz.


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama