Skoro prowadzi Duch Święty, jak można wyznaczać Mu szlaki, etapy, stopnie?
Zakończył się pierwszy turnus wakacyjnych oaz. Pierwszy stopień, drugi, trzeci, dzieci Boże i rodziny. Rozmowy o tych rekolekcjach u jednych wywołują zdziwienie, u innych konsternację. Dziwi poświęcenie dwóch tygodni wakacji bądź urlopu na coś, co raczej wypoczynkiem nie jest. Bo przecież program napięty. I chociaż z reguły okolica piękna, czasu na wycieczki i zwiedzanie nie ma za dużo. Jeśli już tłok na Sokolicy, Trzech Koronach czy Gorcu jest, wiadomo – siódmy dzień oazy, czyli mniej więcej połowa. Moderatorzy i animatorzy postanowili jeden dzień wysiłku duchowego, intelektualnego, zamienić na wysiłek fizyczny. Chociaż, nie ma co ukrywać, takie wyprawy również budują wspólnotę. Jeśli wakacyjny luz na plan dnia zamienić, wspomniane zdziwienie wzrasta. Jakby Pan Bóg nie był wart poświęcenia Mu części wakacji.
A w tych wakacjach wcale nie o część chodzi. Dawanie tego, co zbywa, nie jest żadną trudnością. Dać wszystko. Zaświtała jakoś w głowie piosenka od lat śpiewana na rekolekcjach. „Chciałem Ci w chwilach uniesień życie poświęcić bez reszty. Spójrz, moje ręce są puste…”
Ręce puste, czyli brak owoców. Proszę księdza, dlaczego nie mogę jechać na trzeci stopień? Bo jeszcze nie dojrzałeś. To są jakieś stopnie, etapy, zapyta niejeden czytelnik. Konsternacja, jakżeż to. Skoro prowadzi Duch Święty, jak można wyznaczać Mu szlaki, etapy, stopnie?
„Mleko wam dałem, a nie pokarm stały.” Tyle święty Paweł. Nie sadza się kilkuletniego dziecka za kierownicą samochodu. Najpierw trzeba je nauczyć chodzić. Początkujący turysta nie zaczyna od zdobywania Himalajów. Doświadczenia nabywa w mniejszych górach. Mądrość wielkich zakonów objawiła się nie tylko w ich regułach. Także w instytucji nowicjatu i pierwszych ślubów czasowych. Stąd i współczesne ruchy odnowy w Kościele proponują stopnie i etapy, często nawiązując do tradycji wczesnochrześcijańskich skrutyniów.
W epoce, w której wolność jest niemalże bogiem, człowiek z reguły się buntuje. Dlaczego ktoś ma decydować za mnie. Przecież wiem lepiej na co mnie stać i co dzieje się w moim sercu. Stara zasada prawnicza. Nemo iudex in sua causa. Nikt nie jest sędzią w swojej własnej sprawie. Tomasz a’Kempis dodał. „Tylko wół i osioł siebie samych mają za przewodników.”
Właśnie, przewodnik. Ktoś, kto już był, widział, zna trudności drogi, wie co uczestnik wycieczki musi pokonać.
Na Hali Gąsienicowej przewodnik dokonuje przeglądu grupy, mającej iść na Granaty. Młodzieniec w sandałkach zostanie w schronisku – stwierdził kategorycznie. A pani w japonkach idzie dalej, zauważył młodzian. Bo ta pani wie lepiej. Co nie znaczy, że zajdzie dalej…
Stopnie, etapy, wzrastanie… Czyli zaufanie mądrości Kościoła, nagromadzonemu przez wieki doświadczeniu, danemu pasterzom duchowi rozeznania. To druga strona kościelnego planowania, o którym dziś pisał ksiądz Jacek Stryczek w tekście o zarządzaniu w Kościele.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.