Chyba powinniśmy przestać myśleć w kategoriach „stanu posiadania” przez Kościół. Tyle mamy, ile tu i teraz jest w nas uczniów Mistrza.
Zachować stan posiadania, ewentualnie trochę go powiększyć – takie myślenie zdaje się dominować, kiedy mowa o kościelnych statystykach. Niezależnie od tego, czy chodzi o uczęszczających w niedziele do Kościoła, przyjmujących komunię czy liczbę kapłanów, diakonów i zakonników/zakonnic. Z ostatnimi informacjami na ten temat można się zapoznać TUTAJ i TUTAJ. A ja mam poważne wątpliwości czy naprawdę o to chodzi.
Liczby wydają się ważne. Pokazują taki swoisty „stan posiadania”. Tyle że owo „posiadanie” to często złudzenie. No bo co z tego, jeśli ktoś chodzi na msze, przyjmuje komunię czy nawet jest księdzem czy zakonnicą, jeśli w swoim postępowaniu nie kieruje się Ewangelią tylko tym, co aktualnie wygodniejsze? Problem najlepiej widać na przykładach z historii.
Nominalna przynależność do Kościoła nie przeszkadzała chrześcijanom do skakania sobie do gardeł i prowadzenia, nieraz bardzo okrutnych wojen, nie przeszkadzała prowadzić rozwiązłego życia, kraść, oszukiwać i knuć intryg. I pół biedy, gdyby te wszystkie działania, będące wszak skutkiem ludzkiej słabości, skutkowały opamiętaniem się i pokutą. Ale wielu chrześcijanom taki pomysł w ogóle nie przychodził do głowy. Przecież byli w porządku. Ochrzczeni, zaszczycający czasem swoją obecnością kościół. Czego się czepiać?
Dziś bywa podobnie. Ale.... Hmm... Jak to napisać... Że liczy się nie ilość, ale jakość? Niby tak, ale to straszne spłycenie problemu. Prowadzące nieuchronnie do rozważań, kto jest, a kto nie jest dobrym katolikiem. Też ma to średni sens. Bardziej chodzi o uświadomienie sobie, że nie ma w odniesieniu do Kościoła czegoś takiego, jak „stan posiadania”. Przynajmniej nie na tej ziemi. Wszyscy ciągle jesteśmy ludźmi „w drodze”, pielgrzymami posiadającymi tylko chwilę obecną; trwanie w grzechu porządnego katolika (vide głośne ostatnio molestowanie małoletnich) i nawrócenie na łożu śmierci zatwardziałego wroga Kościoła. Tyle mamy, ile tu i teraz jest w nas uczniów Chrystusa. Statystyka nic tu sensownego nie wniesie.
Logika przemian wydaje się jednak wskazywać, że właśnie w tym kierunku dryfuje obecnie Kościół. Pewnie nie bez opieki Bożej Opatrzności. Jako nośnik wiary traci znaczenie tradycja, coraz bardziej liczą się osobiste wybory. Nie chce deprecjonować wartości tradycji, ale przecież wiara to osobista odpowiedź dana Jezusowi, nie tak? A nie podatny na deformacje obyczaj. Więc nie ma co lamentować.
Albo to, że ubywa kapłanów, ale przybywa stałych diakonów. Źle? Z pozoru tak. Ale może już czas zauważyć, że szkoda marnowania kapłańskiego powołania na zajmowania go sprawami, do których święcenia w najmniejszym stopniu nie są potrzebne? Może życie wkrótce wymusi, by „sprawami technicznymi” zajmowali się świeccy czy diakoni, a kapłani skoncentrowali się na posłudze, do której są powołani – kierowaniu całością (z naciskiem na dobre rozeznawanie), głoszeniu słowa i przede wszystkim sprawowaniu sakramentów?
Podobnie z zakonnikami. To, że ciągle ich ubywa w pierwszym odruchu człowieka zatroskanego o Kościół budzi smutek. Ale może nie są już tak potrzebni jak wcześniej? Może dziś trzeba bardziej niż odgrodzenia się od reszty świata ducha Nazaretu (chodzi mi o duchowość Karola de Foucauld), który pozwala przemieniać świat od wewnątrz? Może charyzmat wielu z nich, aktualny 100 lat temu dziś już jest anachroniczny? Czemu się martwić, że takie zakony z czasem znikną?
Pewnie wielu z nas ciągle marzy się – mniej czy bardziej świadomie – Kościół obejmujący całe społeczeństwa. Tyle, że nasz Mistrz niczego takiego nam nie obiecywał. Wręcz przeciwnie: zapowiadał, że będziemy „małą trzódką”, światłem dla świata, solą ziemi. Owszem, mamy głosić Ewangelię całemu stworzeniu. Ale musimy godząc się, że wielu jej nie przyjmie, jednocześnie przede wszystkim starać się o czytelność naszego świadectwa. Także w stylu dyskusji z tymi, którzy się z nami nie zgadzają i zarzucają nam kłamliwie najgorsze niegodziwości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.