O drodze, która nas formuje, bogactwie charyzmatów i wyjściu zakonników z klasztorów z br. Marcinem Radomskim rozmawia Krzysztof Kozłowski.
Krzysztof Kozłowski: Co ci kapucyni znowu wymyślili? „Klasztor w drodze”. Wyprowadzacie się z Olsztyna?
Br. Marcin Radomski: Nie tylko kapucyni. Saletyni też. (śmiech) Razem wpadliśmy na pomysł, by zorganizować, w ramach Warmińskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę, grupę pielgrzymkową „Klasztor w drodze”, prowadzoną przez zakonników.
Ale przecież zakonnicy do tej pory szli w tej pielgrzymce.
Jednak nie tworzyli grupy. Każdy z zakonów ma swój charyzmat. Jest on widoczny w sposobie prowadzenia parafii, pracy we wspólnotach. W ogóle nasz styl życia jest charakterystyczny. Stąd pomysł, żeby w tym roku powstała grupa pielgrzymkowa „Klasztor w drodze”. W ramach drogi będą dni milczenia, bez śpiewu, w medytacji nad słowem Bożym i wnikaniu w nasze relacje z Bogiem. Będziemy też w czasie drogi odmawiać wspólnie jutrznię i nieszpory. Wieczorami, podczas Apeli Jasnogórskich, chcemy modlić się modlitwą Kościoła, czyli kompletą. Będzie godzina czytań. Chcemy w ten sposób wprowadzić ludzi w sposób naszej modlitwy, aby doświadczyli i poznali, jak my się modlimy, że nasz dzień jest podporządkowany liturgii godzin. I taki jest sens powstania tej grupy. Żeby sposób funkcjonowania klasztoru przenieść w drogę.
Skąd pomysł połączenia klasztoru z drogą?
Święty Franciszek nie założył wspólnoty monastycznej. Wspólnoty monastyczne sięgają do tradycji wczesnochrześcijańskiej, związanej z tworzeniem gmin chrześcijańskich. I tak też są budowane klasztory, choćby opactwa benedyktynów – to wręcz samowystarczalne małe miasteczka. Święty Franciszek sięgnął głębiej, do pierwotnego doświadczenia apostołów. Wzorował się na postawie naśladowcy Chrystusa, mówił o doświadczeniu bycia apostołem. A apostolstwo odbywa się w drodze. Mówi się, że franciszkanie są tymi, którzy są w drodze. Czyli „Klasztor w drodze”. Droga, w duchowości chrześcijańskiej, uświadamia, że jesteśmy poddani działaniu łaski, która nas formuje. A to się nie odbywa w sposób statyczny, lecz dynamiczny. Droga temu służy. Ta pielgrzymka i powstanie naszej grupy to również okazja ku temu, aby pokazać, że zakonnicy nie są zamknięci. Papież Franciszek mówi przecież do nas, abyśmy wychodzili z kościołów, klasztorów, byśmy byli wśród ludzi. Poprzez doświadczenie spotkania i pielgrzymowania z zakonnikami będzie można przekonać się, że jesteśmy wspólnotą wychodzącą naprzeciw człowieka w potrzebie. Poza tym pragniemy, aby zakonne pielgrzymowanie skłoniło ludzi do odbycia spowiedzi generalnych. Droga temu doskonale służy.
Wspominał Brat, że organizujecie tę grupę razem z saletynami. A inne zgromadzenia?
Z saletynami współpracujemy od dawna, a zorganizowanie grupy pielgrzymkowej nie jest proste. Naprawdę trzeba włożyć w to wiele wysiłku, jest mnóstwo spraw, które trzeba załatwić. Nasze zgromadzenia tworzą trzon organizacyjny. Ale nie jesteśmy zamknięci na inne wspólnoty. Każde zgromadzenie może się włączyć w nasze pielgrzymowanie i wysłać swoich braci i siostry. Myślę, że byłoby dobrze, gdyby jak najwięcej zakonów wstąpiło do „Klasztoru w drodze”. Każdy dzień mógłby być poświęcony innemu zgromadzeniu, aby pielgrzymi poznali nas, zrozumieli naszą pracę i odkryli różność posług, która wypływa z bogactwa darów Ducha Świętego. Byłby to doskonały czas na odkrywanie w młodych powołania do życia konsekrowanego. Sam jestem „ofiarą” pielgrzymki. (śmiech) Moje powołanie zrodziło się właśnie na pielgrzymce warmińskiej. Na niej poznałem kapucynów. Po pielgrzymce pojechałem do Krakowa odwiedzić pierwszy raz w życiu klasztor kapucyński. Pielgrzymka może więc być miejscem, gdzie człowiek odkrywa swoje powołanie. Dlatego dobrze by było, żeby jak najwięcej zgromadzeń przyłączyło się i wyruszyło z nami w drogę.
„Klasztor w drodze” będzie widać z daleka. Rzesza habitów i dwie osoby świeckie.
(śmiech) Nie, tak nie będzie. Mamy już wiele zgłoszeń, ludzie przychodzą, zapisują się do naszej grupy. Są ludzie młodzi i starsi. Nasza grupa będzie wspaniałym obrazem Kościoła.
Rozumiem, że Brat, w ramach treningu pielgrzymkowego, codziennie wychodzi na długie wieczorne spacery wokół klasztoru?
(śmiech) Bardziej z obowiązku niż treningu. Muszę psa wyprowadzić na spacer. Zobaczymy, raczej nie zaliczam się do wielkich spacerowiczów, ale do odważnych świat należy. Owszem, pielgrzymowałem wielokrotnie z Mrągowa na Jasną Górę, ale było to wiele kilogramów temu. (śmiech) Czy dam radę? Jeśli nie spróbuję, nie dowiem się. Podobnie jak i inni. Nie pójdą z nami, nie będą wiedzieć, jak wygląda „Klasztor w drodze”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.