- Trzeba najpierw rozpalić ogień. Potem trzeba młotami kuć rozgrzane żelazo, a to niekiedy może boleć. Ale przecież rzecz idzie o to, by z surowca powstało to, co piękne i szlachetne – tak o idei spotkań i wymowie zaklętej w nazwie mówi ks. Piotr Turzyński, jeden z pomysłodawców akcji.
Wojtek Urbański ma za sobą studia na Politechnice Radomskiej. Dla niego Kuźnia była okazją do modlitewnych spotkań z Bogiem, do których wraca nie tylko wspomnieniami. – Przyszedłem na rocznicową Kuźnię, by znów poczuć tamtą atmosferę i znów naładować akumulatory – mówi. Także i dzisiejsi uczestnicy Kuźni szukają swego miejsca w Kościele. Mateusz Malicki przyszedł na jubileuszową Kuźnię po raz pierwszy. – Słyszałem o tym od kolegi, ale wcześniej jakoś nie mogłem znaleźć czasu. W końcu przyszedłem i teraz widzę, że to spotkania, których szukałem od dawna. Młodzi młodym mówią o Bogu i o swoim miejscu w Kościele. I o to mi chodziło – mówi z satysfakcją. W tłumie młodych dość łatwo wyróżnia się Ania Skurzyńska. Zna wszystkie piosenki. W swojej ławce animuje sąsiadów.
– To prawda. Znam wszystkie śpiewy, bo poznałam je i na pielgrzymce, i w harcerstwie, i w scholi. Jestem uczennicą IV LO w Radomiu, a moja parafia to Dobry Pasterz na osiedlu Południe. Kuźnia daje mi poczucie, że nie jestem sama z moją wiarą. Moi szkolni rówieśnicy nie zawsze fajnie reagują na to, że jestem osobą głęboko wierzącą. Tu, na Kuźni, nabieram sił, bo widzę, że obok mnie są młodzi tak samo głęboko wierzący jak ja – wyjaśnia.
Na zapleczu
Kuźnia to – rzecz jasna – nie tylko księża. Owszem, bez nich by jej nie było i nie byłoby kilku jej „klonów”. Bo radomska Kuźnia w pewnym okresie zaczęła pączkować. Ale jej filie jakoś z czasem wymarły. Czegoś zabrakło i trudno snuć osądy czego. Może taki sam los spotkałby i radomskie spotkania, gdyby nie zapał ks. Tomasza Gaika, który do dziś przygotowuje ich kolejne odsłony. – To, że nadal Kuźnia istnieje, postrzegam jako działanie Ducha Świętego. Mam szczęście do współpracowników. Sami młodzi angażują się, podpowiadają tematy. Od dłuższego już czasu działa ze mną ks. Michał Szeląg. Wielki wkład wnosił, prowadząc zespół muzyczny, ks. Bartłomiej Wink. Teraz studiuje na KUL-u.
No i proboszczowie. Im też należy się wielkie podziękowanie. Najpierw ks. kan. Kazimierzowi Marchewce z parafii bł. Annuarity na Michałowie, a teraz ks. prał. Wiesławowi Tarasce z parafii MB Miłosierdzia na Osiedlu XV-lecia. Oni widzieli i widzą dobro, jakie dzieje się na Kuźni. Otwierali i otwierają Kościół dla młodych. No i nasze diecezjalne media: „Gość Niedzielny”, Radio Plus Radom i Portal Diecezji Radomskiej. Właściwie tylko na waszych łamach, stronach i w rozgłośni pojawia się Kuźnia – mówi ks. Gaik.
W zakrystii, jak zawsze, krząta się s. Andrzeja. Od samego początku, gdy Kuźnia z Michałowa przeniosła się bardziej do centrum miasta, na ul. Struga, zakonnica przygotowuje razem z młodymi dolny kościół. Parafia MB Miłosierdzia to duża wspólnota. Jest więc co robić w ciągu dnia w świątyni. A wieczorem zamiast odpocząć, trzeba jeszcze być na Kuźni. – Czy mnie to męczy? – pyta z uśmiechem s. Andrzeja i odpowiada: – Owoce tych spotkań to podpowiedź, że nie patrząc na zmęczenie, trzeba pomóc. A do tego sami wspaniali uczestnicy. Potem pozdrawiają na ulicy. Przypominają się. To daje wielką satysfakcję.
Przy Kuźni krząta się duże grono młodych. Jednym z nich jest Krzysztof Szpilski. – Z Kuźnią związałem się jeszcze jako gimnazjalista. Dzisiaj już pracuję. Na spotkaniach odpowiadam za zaplecze techniczne. Nagłośnienie, oświetlenie i temu podobne sprawy to moja działka. Kuźnia to inny typ modlitwy, dostosowany do młodych. My tu mile spędzamy czas, a do tego są konferencje, które pogłębiają naszą wiedzę i wiarę. Niech ta Kuźnia trwa jak najdłużej, a ks. Tomasz niech ma zawsze siły, by ją prowadzić – mówi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.