Dwie kobiety, posiadające obywatelstwo Rumunii i Mołdawii, próbowały sprzedać proboszczowi parafii prawosławnej w Płocku (Mazowieckie) fałszywe złoto. Zostały przez niego zatrzymane. Ksiądz zawiadomił policję. Okazało się, że kobiety miały ok. 2 kg biżuterii z tombaku.
Kobietom postawiono zarzut usiłowania oszustwa, za co grozi od pół roku do 8 lat pozbawienia wolności. Na wniosek prokuratury zostały aresztowane na trzy miesiące - poinformowała PAP rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska Kowalska.
Śledczy sprawdzają, czy sprawa z Płocka ma związek z podobnymi przypadkami próby oszustwa, dotyczącymi sprzedaży fałszywego złota, które miały miejsce w innych miastach Polski, w tym we Włocławku, w Gdańsku, Słupsku i Lęborku.
Obie aresztowane kobiety posiadają podwójne obywatelstwo: Rumunii i Mołdawii. W czasie próby sprzedaży tombaku posługiwały się językiem rosyjskim, podając się za Greczynki.
Śmigielska-Kowalska wyjaśniła, że do zatrzymania kobiet doszło dzięki proboszczowi płockiej parafii prawosławnej. "Gdy kobiety zgłosiły się do proboszcza, powiadomił on policję. Próbowały uciec, ale zostały przez niego zatrzymane do czasu przyjazdu funkcjonariuszy policji" - podkreśliła prokurator.
Przy zatrzymaniu okazało się, że kobiety posiadały m.in. ponad 100 obrączek, które - jak wykazały badania - mimo że miały wybitą próbę złota, wykonane były z tombaku. "Kobiety oferowały przekazanie na rzecz parafii ok. 2 kg złota pod warunkiem natychmiastowego uiszczenia chociaż częściowej zapłaty" - powiedziała Śmigielska-Kowalska.
Prowadząca w sprawie śledztwo płocka Prokuratura Rejonowa zwróciła się do policji w innych miastach Polski o informacje, czy okoliczności odnotowanych tam zdarzeń, związanych z próbą sprzedaży fałszywego złota, dają podstawy, by połączyć prowadzone postępowania.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.