Już doświadczam radości

Z klerykiem Wojciechem Żabińskim o praktyce duszpasterskiej rozmawia Krzysztof Król.

Reklama

Krzysztof Król: Klerycy z Paradyża pół roku spędzają poza seminarium w parafiach. Dlaczego?

Wojciech Żabiński: Praktyka duszpasterska ma nam pokazać codzienne życie i posługę kapłana. W parafiach przyglądamy się pracy duszpasterzy, poznajemy grupy parafialne, a także bierzemy aktywny udział w życiu parafii. Ma to nam pomóc rozeznać, czy jesteśmy gotowi tak żyć.

Gdzie ksiądz kleryk odbywa praktyki?

Jestem w parafii Pierwszych Męczenników Polski w Gorzowie Wlkp. Cieszę się, że mogę być w tak dużej parafii, ponieważ pochodzę ze wsi. Praktyka jest dla mnie okazją do poznania wielu nowych grup, przyjrzenia się im bliżej, zobaczenia, jak funkcjonują i jaką rolę pełni w nich duszpasterz. Dzięki temu mogłem poznać choć trochę Drogę Neokatechumenalną, a także inne wspólnoty. Bardzo się cieszę, że pracują tu kapłani, od których wiele mogę się uczyć, m.in. jak budować wspólnotę parafialną, a także wspólnotę kapłańską na plebanii. Pięknym zwyczajem jest codzienna poranna modlitwa brewiarzowa przed Mszą świętą kapłanów z wiernymi.

Można powiedzieć, że to okazja do bycia księdzem przez 24 godziny na dobę?

Nie jestem jeszcze księdzem, ale na pewno doświadczam tu codziennego życia kapłańskiego. Udzielanie Komunii św., pierwsze kazania, prowadzenie nabożeństw, odwiedziny u chorych czy posługa w kancelarii parafialnej to namiastka posługi kapłańskiej. Już doświadczam radości z tego, co robię, a co ma być moim całym życiem za jakiś czas. Przeżyłem już kilka doświadczeń, które mnie poruszyły, przyniosły radość z posługi. Na przykład pierwsze odwiedziny chorych, kiedy pewna starsza pani, do której przyszedłem w pierwszą sobotę miesiąca z Komunią św., z wielkim wzruszeniem i łzami w oczach przyjmowała Pana Jezusa. Mówiła mi, że od wielu lat modli się o dobrą śmierć. Po kilku dniach dowiedziałem się, że zmarła. Zasnęła o godz. 15 w pierwszy piątek miesiąca i już się nie obudziła. Była dla mnie świadkiem wytrwałej modlitwy i wiary, mówiła, że Pan Bóg mimo wielu trudności i problemów nigdy jej nie zawiódł, zawsze był blisko. Poruszyła mnie też matka młodego mężczyzny, która przyjmowała Komunię św. w jego intencji, ponieważ on choruje na nowotwór i nie był w stanie jej przyjmować.

Praktyka zapewne pozwala także poznać z bliska problemy duszpasterskie, ale też wyzwania współczesnych chrześcijan?

Oczywiście. Problemy i sytuacje, które spotykam w kancelarii parafialnej, wiele uczą oraz dają obraz tego, z czym dziś zmagają się wierni. Przede wszystkim mam wiele okazji do spotkań z ludźmi. Pan Bóg przez różne sytuacje pokazuje mi, jak bardzo ludzie oczekują ode mnie „bycia dobrym kapłanem”, a zarazem są one wyzwaniem do tego, by się do kapłaństwa dobrze przygotować. Poza tym ten czas pozwala mi poznać siebie w spotkaniu z drugim człowiekiem, któremu mam służyć. Uczy mnie przede wszystkim, że będąc w parafii, jestem dla ludzi, aby im pomóc spotkać Jezusa. Nie tylko ja daję czy dzielę się swoją wiarą, doświadczeniem Boga z tymi, których spotykam, ale także to oni się dzielą swoją wiarą i także przez nich Pan Bóg mnie wiele uczy. Czas praktyki pokazuje mi, że czasami z mojego „niewiele” Pan Bóg może zrobić „ogromnie wiele”. I to mnie utwierdza w tym, by zostać kapłanem.

A jak to było z powołaniem Księdza Kleryka?

Od dzieciństwa chciałem być kapłanem. Od zerówki zacząłem codziennie chodzić do kościoła. Ksiądz proboszcz jeszcze przed I Komunią św. pozwolił mi służyć przy ołtarzu. Był dla mnie wzorem kapłana i duchowym ojcem, który prowadził mnie do Boga. W domu zacząłem „odprawiać pierwsze Msze”, mama uszyła „ornat”, tato znalazł mały mosiężny kielich. I takie dziecięce zabawy były początkiem mojego zamiłowania do liturgii i odkrywania powołania. Później nadszedł czas gimnazjum, pierwszego egzaminu z przyznania się do Pana Boga, czy nie wstydzę się stać przy ołtarzu. Moje dziecięce pragnienia stawały się coraz bardziej pragnieniem kapłaństwa. Potem piesze pielgrzymki rolników na Jasną Górę, rekolekcje w naszym Domu Powołaniowym „Jackówka” oraz wielu kapłanów, wiele sióstr zakonnych i osób, które Bóg stawiał na mojej drodze życia. Postanowiłem po maturze wstąpić do seminarium, ponieważ doświadczyłem w moim życiu i mojej rodzinie wielu cudów, które Pan Bóg zdziałał. Mimo mojej niełatwej historii życia mam pewność obecności Boga w moim życiu. Wiem, że był i jest w nim obecny, kocha i troszczy się o mnie. Jestem wdzięczny Bogu za Jego miłość i za to, co nieustannie czyni dla mnie, mimo mojej słabości i grzeszności, dlatego chcę być kapłanem. Chcę, aby inni doświadczyli, że Bóg jest miłością, tak jak ja tego doświadczam.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama