Nie z normą, a z prawdą

Jeśli zaczniemy tworzyć przepisy mające obejść Boże prawo, to dokąd dojdziemy?

Reklama

Czytam i ogarnia mnie złość. Spokojnie, bardzo staram się nad nią zapanować i nie używać mocnych słów. Przy pisaniu komentarza, inaczej niż w życiu, to nie jest nawet takie trudne. Ale krew się burzy. No bo jak się nie złościć?

„Nowy przewodniczący Niemieckiej Konferencji Biskupiej kard. Reinhard Marx uznał za możliwe udzielanie Komunii św. katolikom, którzy po rozwodzie zawarli ponowne związki cywilne ale pod warunkiem wcześniejszego odbycia przez daną osobę pokuty”.  

Ach ten Kościół w Niemczech. Przyznaję, znam go dość powierzchownie. Ale ciągle słyszę, że księża już dawno uznali tam spowiadanie się za zawracanie głowy. Mimo wyraźnych rozporządzeń w tej sprawie zarówno  bł. Jana Pawła  jak i papieża Benedykta. W tym kontekście niespecjalnie dziwi mnie stępienie poczucia grzechu. I traktowanie go głównie w kategoriach złamania przepisu. Może to opinie krzywdząca, nie wiem. Jedno za to wiem na pewno, bo widziałem na własne oczy. Dwa lata temu w Mannheim na Katolikhentagu, podczas Mszy na zakończenie. Niemieckim katolikom nie zginają się kolana.

Może dlatego i wśród niemieckich kardynałów – tych, którzy do krwi mają bronić wiary – tak wielka akceptacja dla rozerwalności małżeństwa. Tak, rozerwalności. Bo jeśli przyjąć propozycje kardynała Kaspera (te które popiera kardynał Marx) to nierozerwalność małżeństwa nie istnieje. Czytam dalej.

„Według kard. Kaspera można by jej udzielać, o ile: 1. byłaby skrucha z powodu rozpadu małżeństwa, 2. nie byłby możliwy powrót do małżeństwa, 3. nie można by - bez zaciągania nowej winy - zrezygnować z nowego związku, 4. katolik stara się w nowym związku żyć wiarą i wychowywać w niej dzieci, 5. pragnie sakramentów jako źródła siły w tej sytuacji”.

Kiedy pojawiły się pierwsze głosy z Kościoła niemieckiego dotyczące sprawy komunii rozwiedzionych miałem nadzieję, że chodzi o szersze korzystanie z dróg już w Kościele znanych: o dokładniejsze przyjrzenie się ważności zawartego związku (łącznie z uwzględnieniem niedojrzałości w kwestii uznania małżeństwa za związek nierozerwalny) i szersze udzielanie zgody na przyjmowanie sakramentów przez tych, którzy roztropnie obiecają żyć jak brat z siostrą. Ale nie. Tu chodzi o dopuszczenie do komunii tych, którzy trwają i chcą trwać w cudzołożnym związku. Co w tym kontekście znaczy „odbycie pokuty”, o którym mówi kardynał Marx? Pokuta polegająca na udziale w jakichś nabożeństwach, wpłaceniu kasy na Kościół, ale już broń Boże taka, która miałaby polegać na powstrzymaniu się od grzesznego współżycia?

Zgadzam się z kardynałem Carlo Caffarrą. Zastanawianie się, jak znaleźć sposób na obejście normy Bożego prawa „przypomina kazuistykę, którą stosowali wobec Jezusa faryzeusze” .  I z nadzieją czytam dalej:

„Jest to właśnie ta perspektywa, w której Jezus nie chciał rozpatrywać małżeństwa (…) Jezus nie konfrontuje osoby z normą, ale z prawdą, którą Ojciec wpisał na początku w nasze serce.

No właśnie. Rację mają ci którzy mówię, że trzeba widzieć człowieka, a nie przepisy. Tyle że tu nie chodzi już o jakieś czysto kościelne rozporządzenia dotyczące praktyk postnych, udziału w niedzielnej Mszy czy nawet formy sprawowania sakramentu pokuty, które przecież od biedy można by zmienić. Tu chodzi o prawdę wpisaną przez Boga w ludzkie serca.

Jeśli zaczniemy tworzyć przepisy mające służyć obchodzeniu Bożego prawa, to dokąd dojdziemy?

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama