Począwszy od 1991 roku na Ukrainie pracowało kilkudziesięciu księży z diecezji tarnowskiej. Wielu jest tam do dzisiaj.
Paradoksalnie tarnowscy księża mogli wyjeżdżać na misje już w latach 70. XX wieku, ale granica wschodnia była dla nich zamknięta. Sytuacja zaczęła się zmieniać po 1989 roku. Za bp. Józefa Życińskiego w 1991 roku księża włączyli się w ewangelizację na Ukrainie. Dzieło to intensywnie kontynuował bp Wiktor Skworc, a obecnie czuwa nad nim bp Andrzej Jeż. Diecezja tarnowska pomaga też w odbudowie i budowie kościołów oraz innych obiektów za wschodnią granicą. Finansowała zakup samochodów dla księży i pomagała im w utrzymaniu. Księża wyjeżdżali do pracy w archidiecezji lwowskiej, kamieniecko-podolskiej, kijowsko-żytomierskiej i symferopolsko-odeskiej. Ważna jest pomoc księży profesorów z Tarnowa, którzy jeździli z wykładami, byli ojcami duchownymi w seminariach, pomagali w prowadzeniu sądów biskupich.
Od Bałty po Obertyn
Najdalej na wschód położoną diecezją, w której pracują tarnowscy księża, jest symferopolsko-odeska. – Parafię w Bałcie objąłem 14 września 2005 roku, w święto Podwyższenia Krzyża. Wcześniej, podczas urlopu dziekańskiego w seminarium, przebywałem na Ukrainie i tak mi się spodobało, że i w czasie studiów jeździłem do Kołomyi. Tam poznałem język ukraiński…
Po święceniach i pracy w parafii poszedłem z kolegą do bp. Skworca z prośbą o zezwolenie na wyjazd do pracy duszpasterskiej we Włoszech. Biskup zapytał, czemu ja chcę do Włoch, skoro jeździłem na Ukrainę? Odpowiedziałem, że… jak przyjdzie dekret, żeby na Wschód, to będę posłuszny. Stanęło, że na Wschód. Biskup skierował mnie do pracy w diecezji symferopolsko-odeskiej, skąd bp Bernacki pisał prośbę o księży. W Bałcie jestem już 9. rok – mówi ks. Marcin Płaneta, proboszcz i dziekan.
W archidiecezji lwowskiej, w Obertynie, gdzie 450 lat temu Jan Tarnowski pokonał Wołochów, pracuje ks. Artur Zaucha. – Na Ukrainę przyjechałem 2 września 2002 roku. Najpierw dwa lata pracowałem w Kołomyi, która była miejscem wprowadzającym w mentalność Ukrainy, w życie tutejszego Kościoła. Zobaczyłem różnice między duszpasterstwem w Polsce, w diecezji tarnowskiej, a Kościołem na Ukrainie. Było zupełnie inaczej niż u nas – mówi.
Ruiny
Co zastawali na miejscu księża? Część Bałty, w której pracuje ks. Marcin, nazywała się za czasów I Rzeczypospolitej Józefgradem na cześć założyciela Józefa Lubomirskiego. Józefgrad zaś leżał na rzeczką, która była zarazem granicą z Turcją. W mieście syn Józefa książę Stanisław wybudował kościół ku czci św. Stanisława ze Szczepanowa. – Kościół ma już 250 lat. Był bardzo zniszczony. W latach 30. XX wieku świątynię przejęli Rosjanie, którzy urządzili w niej skład zboża, później była sala gimnastyczna dla dzieci z pobliskiej szkoły, a potem – aż do 1992 roku – dworzec autobusowy. Władze oddały wreszcie kościół tutejszym katolikom, którzy walczyli o zwrot świątyni – mówi ks. Marcin.
O wiele gorzej było w Obertynie i w pobliskim Tłumaczu, gdzie pracuje ks. Artur. W Obertynie zniszczony kościół zburzono. – Przechowały się z niego obraz Matki Bożej i dwie piękne figury św. Piotra i św. Pawła, które wymagają renowacji… Ks. Alfons Górowski kupił budynek nieużywanego od lat kinoteatru z myślą o przerobieniu go na kościół. Budynek nie miał rynien, częściowo okien, ze ścian wystawały kable. Strażacy chcieli go zamknąć, zauważyli jednak, że coś się w kościele ciągle robi i nie zamknęli – opowiada ks. Artur. W Tłumaczu kościół wysadzono. Takie sytuacje w większości zastawali księża jadący do pracy na Ukrainę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.