Pod błahym pretekstem odroczono kolejny raz proces apelacyjny Asii Bibi.
Jak podał włoski dziennik „Avvenire”, który od początku śledzi losy Asii Bibi, po raz kolejny od 2010 roku odroczono proces Pakistanki. Chrześcijanka więziona za rzekome bluźnierstwo od 2009 roku miała ponownie stanąć przed sądem. Jak poinformował gazetę esemesem prawnik kobiety, sprawę odroczono gdyż nie zjawił się sędzia. Chodzi o wstępne posiedzenie procesu apelacyjnego przed Sądem Najwyższym w Punjab, które przewidziano na 14 lutego tego roku. Wieść o odroczeniu dotarła do mediów dopiero dzisiaj.
„Kolejna zgaszona nadzieja dla Asii Bibi i jej rodziny – pisze włoski dziennik – Kolejne oszustwo, kolejny pakistański „blef”. Kolejna farsa. Im więcej upłynie czasu, tym bardziej sprawa będzie osadzono politycznie”.
Asię Bibi, chrześcijankę, aresztowano 19 czerwca 2009 r. i skazano na karę śmierci 11 listopada 2010 r. za tak naprawdę wyimaginowaną obrazę Mahometa. Kobieta bowiem pracując w polu, w skwarze napiła się wody z tego samego źródła co muzułmanki. W rozmowie z nimi, zaczepiana kilkakrotnie i oskarżana, że „skalała wodę”, odpowiedziała: „Myślę, że w tej kwestii Jezus miałby odmienne zdanie od Mahometa”. Pobito ją za to do krwi i siłą doprowadzono przed sąd.
Ta 50 letnia matka piątki dzieci (najstarszy ma już prawie 21 lat i właśnie się ożenił. Nasima, rok starsza, jest mężatką. Isha, upośledzona, ma 16 lat. Isham, najmłodsza córka ma 9 lat i Sidra 14) jest więziona od 1.714 dni.
Jak mówiła w rozmowie z Gościem Niedzielnym Anne Isabelle Tollet, francuska dziennikarka, która spisała relację Asii Bibi z więzienia, Pakistanka żyje w dramatycznych wręcz warunkach. „Nie może robić nic poza kręceniem się w kółko. Jej cela to zamknięte pomieszczenie, bez okien, dwa metry na trzy. Z dachu cieknie woda, jest zatęchłe, smród. Ekstrementa musi sprzątać sama, przy czym nie dostaje środków czystości. Od czasu zamordowania gubernatora, nie ma prawa nawet do spaceru na zewnątrz, nie widziała światła słonecznego od miesięcy. Przez całe dnie nic nie mówi, bo nie ma do kogo.
W celi jest monitoring, bo wielu więźniów oskarżonych o bluźnierstwo nie doczekuje wyroku. Boi się więc. Ale ma potężną wiarę. Modli się cały dniami. Bóg jest w jej oczach największym skarbem jaki ma. Ufa Mu i wierzy, że jest w tym wszystkim jakiś sens, że komuś to pomoże i że Bóg wyciągnie ją w końcu z więzienia”.
Rodzina Asii Bibi musi się ciągle ukrywać, cały czas wędrując z miejsca na miejsce. Dzieci chodzą więc do szkoły rzadko. Jak w danej wiosce ich rozpoznają, albo muszą zamykać się domu na kilka tygodni, albo uciekają.
W obronie Pakistanki kilkakrotnie stawali pakistańscy politycy. Wszyscy zginęli, włącznie z ministrem sprawiedliwości. Anne Isabelle Tollet po spisaniu ksiązki „Bluźnierstwo” musiała także wyjechać z Pakistanu. W sprawie Asii ingerowała osobiście w ONZ. Za Pakistanka kilkakrotnie wstawiał się Watykan. Kard. Etschegeray ostatni raz apelował o uwolnienie kobiety pod koniec 2013 r. Nie skutkują apele, listy, setki tysięcy podpisów (w Polsce akcję „Uratujmy Asię Bibi” prowadził Gość Niedzielny).
Wieść o kolejnym odroczeniu procesu apelacyjnego dotarła do rodziny Asii i jej prawnika Muhammada Yasina przez…esemesa. Oryginały akt sprawy znajdują się pod specjalną ochroną, przechowywane w sejfach z obaw przez spaleniem ich. Sędziowie pracują więc na fotokopiach. Z tego tez powodu, zdaniem Yasina wystarczy byle pretekst, usprawiedliwiona nieobecność jednego z sędziów by sprawę odkładać w nieskończoność. Niestety stan Pakistanki pogarsza się, a szanse na jej uwolnienie stają się niemal nieosiągalne.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).