W ostatnim czasie w lokalnych mediach powróciło pytanie o lekcje religii i etyki w lubelskich szkołach. Dyskusja nad tym tematem ukazuje jednak brak zrozumienia i nieznajomość przepisów. Tak rodzą się zamieszanie i chaos.
Jedne i drugie zajęcia mają w szkole taki sam status. Organizacja zajęć zależy od liczby chętnych, a uczeń nie ma obowiązku chodzić ani na etykę, ani na religię.
Etyka zawsze ostatnia?
Dyskusja: etyka czy religia dotyczy modelu szkoły publicznej. Za tym kryje się powracające pytanie o zasadność nauczania religii w szkole jako takiej. – Między religią a etyką w sensie programowym nie ma konkurencji. Według mnie problem polega na tym, że status tych przedmiotów jest... dziwny. Uczeń nie musi chodzić ani na jedne, ani na drugie zajęcia. Inna byłaby sytuacja, gdyby musiał obowiązkowo wybrać jeden – mówi Grzegorz Lech dyrektor III LO im. Unii Lubelskiej w Lublinie. Organizacja zajęć z etyki i z religii należy do obowiązków dyrektora szkoły. – Jeśli uczeń nie wybrał lekcji religii, może uczęszczać na lekcje etyki, jednak i rodzice, i uczniowie rzadko wnioskują o te zajęcia. Zasada organizacji i wymiaru zajęć jest taka sama jak w przypadku religii – mówi lubelski kurator oświaty Krzysztof Babisz. O dyskryminacji tu nie może być mowy. – Ewentualne utrudnienia wynikają jedynie z kwestii organizacyjnych. W naszej szkole tylko kilku uczniów i to z różnych klas zgłosiło się na lekcje etyki, więc musieliśmy wybrać godzinę dobrą dla nich wszystkich. Zdecydowana większość zadeklarowała, że chce chodzić na religię. Poza tym lekcje religii także są bardzo często na ostatnich godzinach – mówi Zbigniew Jakuszko, dyrektor lubelskiego liceum im. Marii Curie-Skłodowskiej.
Warunkiem do utworzenia grupy z etyki jest zgłoszenie się siedmiu uczniów. – Jest taka prawidłowość, że ci, którzy nie chodzą na religię, nie chcą też uczestniczyć w lekcjach etyki. W naszej szkole uczniów zainteresowanych etyką jest 10 na 776 osób. By stworzyć dla nich zajęcia z etyki, musi powstać grupa międzyoddziałowa, czyli taka, która pozwoli na utworzenie zajęć z etyki tak, aby dla wszystkich one były dostępne. I takie grupy są przed lekcjami albo po lekcjach, bo innej ewentualności organizacyjnej po prostu nie ma – stwierdza Grzegorz Lech. – Poza tym lekcje religii również odbywają się w niektórych klasach albo na początku, albo na końcu zajęć, rzadko kiedy w środku planu dnia. W związku z tym ktoś mógłby te same zarzuty podnosić w stosunku do organizacji zajęć z religii – dodaje.
Kilka słów o tolerancji
Powody wyboru przez uczniów religii, a nie etyki są zawsze podobne. Przeważa związek rodziny z wiarą, chęć pogłębienia wiedzy biblijnej, teologicznej i filozoficznej. – Chodzę na religię, bo moi rodzice są wierzący i tak zostałam wychowana. Chciałabym się dowiedzieć więcej na temat mojej religii. Bo to, czego naucza Kościół, nie zawsze jest zrozumiałe. A księdza zawsze można podpytać. Z tego, co wiem, zajęcia z religii są ciekawsze niż z etyki. Ale nie ma w naszej szkole żadnych nacisków czy presji. Każdy uczeń może wybrać to, co chce – mówi Kamila Masłowska, maturzystka z III LO im. Unii Lubelskiej w Lublinie. Uczniowie zgodnie wyznają, że wiele zależy od prowadzącego zajęcia. Od jego wiedzy, kultury i zaangażowania. To samo dotyczy nauczyciela etyki i religii. – Czasami się pojawiałem na lekcjach religii, mimo że jestem niewierzący. Nie prowadziłem notatek, ale chciałem posłuchać tego, o czym się mówi, bo mnie to trochę ciekawiło. Na zajęcia z etyki też nie chodzę. Ten czas przeznaczam na naukę do matury, jest to wybór raczej praktyczny – mówi Szymon Dubiel z III LO w Lublinie. – Nigdy nie doświadczyłem nawet najmniejszej formy dyskryminacji ze strony kolegów czy nawet księży dlatego, że nie chodzę na religię. Zawsze spotykałem księży na poziomie – dodaje Szymon.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.