Wraz z tygodniem ekumenicznym powraca pytanie: ile jeszcze nas dzieli z innymi Kościołami chrześcijańskimi. Tymczasem nasz diecezjalny synod w pierwszym swym dokumencie przypomina, że ekumeniczny dialog zaczyna się od zwyczajnego, codziennego życia.
„Nawet jeśli w naszej diecezji żyje niewiele sióstr i braci z innych Kościołów, to chcemy pamiętać, że ekumenia nie zależy od liczb i statystyk, ale jest stałym wymiarem życia kościelnego i naszej duchowości” – stwierdza 43. synod diecezjalny w pierwszym przyjętym w czasie jego trwania dokumencie „Kościół płocki w trosce o dialog ekumeniczny i międzyreligijny”. – Co warto podkreślić, niewiele synodów ma oddzielny dokument na ten temat – zauważa ks. prof. Henryk Seweryniak, odpowiedzialny za dialog ekumeniczny w diecezji płockiej.
Ekumeniczny synod
Przed rokiem 43. synod płocki rozpoczął się symbolicznym otwarciem romańskich drzwi bazyliki katedralnej. Teraz chodzi o takie otwarcie umysłów i serc, aby mogli się spotkać w jednym Kościele różni bracia. – Bez waszej obecności synod nie byłby ani pełny, ani udany – powiedział w ubiegłym roku w świątyni mariawickiej bp Piotr Libera. Dlatego ekumenia, dialog i wrażliwość na brata stały się pierwszym przesłaniem tego synodu. „W zwyczajnym, codziennym życiu ekumenia polega na: przezwyciężaniu podziałów i murów, które wyrosły między chrześcijanami; budzeniu szacunku dla sióstr i braci z innych Kościołów oraz dla ich wysiłków zmierzających do ocalenia i rozwoju istotnych wartości chrześcijańskich; na ożywionym Bożym miłosierdziem szukaniu prawdy; kształtowaniu wspólnoty modlitewnej »z« siostrami i braćmi z innych Kościołów i wspólnot; budzeniu zaufania i usuwaniu uprzedzeń i lęków; na przezwyciężaniu konfesjonalizmu, uparcie obstającego przy eksponowaniu tego, co dzieli, oraz traktowaniu elementów nieistotnych jako wartości podstawowych; na otwarciu na szeroką współpracę w krzewieniu kultury życia, prostoty i odpowiedzialności, w rozwijaniu dzieł charytatywnych, w mówieniu jednym głosem w sprawach społecznych; wreszcie, na cierpliwym budzeniu nadziei, że widzialna jedność Kościoła kiedyś nastąpi” – czytamy w synodalnym dokumencie.
Świadkowie łączą
Płocka ekumenia to ludzie, którzy pierwsi otworzyli drzwi i podali sobie ręce. Wśród nich jest ks. Wacław Jezusek, postać niezwykła w całej powojennej historii Kościoła płockiego, i ks. Janos Gracjan Simon, ówczesny ojciec duchowny seminarium mariawickiego w Płocku. Kapłan mariawicki, z pochodzenia Węgier, w 1969 roku przybył do Płocka i tu pozostał do śmierci w 1984, a więc 30 lat temu. Ksiądz Wacław Jezusek w połowie lat 60. – jak pisze ks. prof. Wojciech Góralski – „rozwinął dość ożywioną działalność ekumeniczną i nawiązał bliższe kontakty z niektórymi kapłanami mariawickimi, szczególnie z o. Gracjanem Simonem z płockiego klasztoru. Odwiedzał również gminę mariawicką w Felicjanowie. Działalność tę podjął w duchu wskazań Soboru Watykańskiego II oraz na życzenie Stolicy Apostolskiej.
Sobór w życiu konsekwentnego i bardzo tradycyjnego kapłana spowodował niemały zwrot, co nietrudno było zauważyć w jego posłudze seminaryjnej. Wszyscy, którzy go bliżej znali, nie mogli wyjść z podziwu, że ktoś o takim usposobieniu i w takim wieku, tak radykalnie potrafił zmienić swój stosunek do wielu spraw, przestawiając się w myśleniu i odczuwaniu. Sobór wycisnął na mentalności ks. Jezuska niewątpliwe piętno. Jego zaangażowanie ekumeniczne było wyraźnym tego dowodem” – pisze ks. prof. Góralski w książce „Mistrzowie i nauczyciele. Profesorowie Seminarium Duchownego w Płocku 1965–2000”.
– W latach 70. minionego wieku dość często jeździłem na tzw. niedziele powołań z ks. rektorem Wacławem Jezuskiem – wspomina ks. prof. Henryk Seweryniak. – Podczas tych podróży, odbywanych zwykle autobusem, ks. Jezusek stawał się niemal przyjacielem kleryków (zazwyczaj baliśmy się go). Opowiadał o swoich spotkaniach z bp. Leonem Wetmańskim, o siostrze Faustynie i o Marii Franciszce Kozłowskiej, o rozmowach z ks. Gracjanem Simonem, mariawitą z Węgier, z którym dość często w tamtych latach się widywał. Dzisiaj bardzo żałuję, że tych rozmów wtedy nie zapisywałem. Bo z opowieści ks. Jezuska o „Mateczce” pozostało mi w pamięci tylko to jedno zdanie: „miała jakiś charyzmat”. Ale to właśnie z powodu tego jednego zdania zawsze wydawało mi się, że powinniśmy lepiej się poznawać, spotykać się, modlić. Inaczej utoniemy w stereotypach, oskarżeniach i obojętności... To dlatego również w naszym synodalnym dokumencie o ekumenizmie nazwiska ks. Wacława Jezuska i ks. Gracjana Simona stoją u początku płockich poszukiwań jedności, chociaż obchody Tygodnia Modlitwy o Jedność Chrześcijan w naszym mieście w dzisiejszej formie rozpoczęliśmy znacznie później i nie dotyczą one tylko katolików i mariawitów – zauważa ks. prof. Seweryniak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.