Czterech osadzonych w Zakładzie Karnym w Jastrzębiu-Zdroju-Szerokiej bierzmował 14 stycznia arcybiskup katowicki Wiktor Skworc.
Wszyscy czterej wybrali dla siebie imię Józef. Dlaczego? Zapytaliśmy o to jednego z nich. - Bo to twardy, męski święty - powiedział nam 30-letni więzień, jeden z tych, który przyjął bierzmowanie.
To bierzmowanie odbyło się w niezwykłej scenerii - w surowej więziennej kaplicy, przed obrazem Jezusa Miłosiernego, czterech osadzonych zapraszało Ducha Świętego do swojego życia. Arcybiskup Skworc namaszczał im głowy olejem krzyżma świętego i do każdego z nich zwracał się: „Józefie, przyjmij znamię Ducha Świętego. Pokój z tobą”.
Nie zapomnę Józefów
Przedtem, w homilii, arcybiskup mówił, że każdy z nas przyszedł na świat przez rodziców, ale życie otrzymaliśmy z ręki Pana Boga. Nawiązał do słów Boga, jakie zabrzmiały, gdy Chrystus po chrzcie wychodził z Jordanu. - Chcę, żebyście też wzięli sobie do serc zdanie, które usłyszał tam Jezus: "Jesteś umiłowanym synem Bożym". Bóg cie kocha. Chciałbym, żebyś zapamiętał do końca życia, niezależnie, co się w twoim życiu wydarzy, że Pan Bóg ze swoją miłością od ciebie nie odstępuje - powiedział. Mówił o darze męstwa, którego bierzmowani potrzebują w życiu, także tutaj, w więzieniu. - Józef to był twardy mężczyzna. Mimo że opiekował się Panem Jezusem, miał same przeciwności - wygnanie, ucieczkę. Jednak świadomość przynależności do Boga mu towarzyszyła i go przemieniała. Niech Duch Święty was też przemieni, niech was zapali, niech Jego dary będą w was darami działającymi - modlił się.
Przemysław Kucharczak /GN Abp Wiktor Skworc bierzmuje czterech osadzonych w Zakładzie Karnym w Jastrzębiu-Zdroju-Szerokiej Abp Skworc mówił też o darze Ducha, którego ludzie w dzisiejszych czasach wydają się szczególnie potrzebować - o darze bojaźni Bożej. - Chodzi o to, żeby człowiek liczył się z Bogiem w swoim życiu. My się liczymy czasem z drugim człowiekiem albo liczymy się z konsekwencjami. Jednak tu chodzi o to, żeby pytać, co Pan Bóg na to. Czy coś jest zgodne z Jego wolą? Czy jest zgodne z prawdą Ewangelii? - podpowiadał.
Na koniec Mszy św. w więziennej kaplicy abp Skworc powiedział z naciskiem, że zapamięta to wydarzenie. - Nie zapomnę tych czterech Józefów. Będę pytał księdza Jacka [kapelana w Zakładzie Karnym – przyp. aut.], co z tymi Józefami? Co się z nimi dzieje? Jak ich Duch Święty prowadzi? - zadeklarował. - Duch Święty to nie jest rzecz, to jest Osoba. Trzeba tylko do Niego wołać: „Duchu Święty, co mam robić?”. Jesteście w pamięci Kościoła. Jesteście w mojej pamięci. Przed wami całe życie, bo jesteście młodzi, bracia - powiedział.
Jeszcze 16 miesięcy
Wszyscy czterej bierzmowani 14 stycznia poprosili o ten sakrament sami, bez żadnych podpowiedzi ze strony księdza kapelana. - Chciałem wszystko uregulować z Panem Bogiem. Poza tym, po wyjściu stąd chciałbym się ożenić. I zostać chrzestnym. Bo ostatnio moja siostra urodziła i mnie poprosiła na chrzestnego - powiedział nam jeden z nich, 30-latek, któremu zostało do odsiadki 16 miesięcy. Dopiero w Zakładzie Karnym w Szerokiej poczuł, że bardzo potrzebuje zbliżyć się do Boga. - To się stało dzięki moim bliskim, gdy zauważyłem, że rodzina ze mną jest. Że nie jestem sam. Zacząłem Pana Boga doświadczać. Zresztą, ja się zawsze jakoś tam modliłem, ale teraz modlitwa zmieniła się w poważniejsze rozmowy. Człowiek dojrzewa, szkoda, że w takim miejscu. Uczę się, zostały mi jeszcze trzy semestry liceum. A po wyjściu stąd chcę zaopiekować się moją rodziną, nadrobić stracony czas i pracować - powiedział.
Do bierzmowania przygotowali więźniów z Szerokiej kapelan Zakładu Karnego ks. Jacek Pawlus i Jerzy Uznański z Jastrzębia. Ten drugi sam był więźniem ćwierć wieku temu, a dziś daje świadectwo swojego nawrócenia, pomaga w katechizacji osadzonych i w terapii dla ludzi uzależnionych. - Ci czterej bierzmowani to ludzie bardzo pragnący nawrócenia – ocenił. A ks. Pawlus dodał: - To może być dla nich początek bardziej świadomej drogi z Panem Bogiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).