Naczynia połączone

Bracia z ekumenicznej Wspólnoty z Taizé kontynuują wraz z tysiącami młodych ludzi „pielgrzymkę zaufania”, starając się unaocznić komunię między wszystkimi, którzy kochają Chrystusa.

Reklama

W 2012 roku podczas corocznego spotkania dla prowadzących punkty przygotowań wydarzyły się dwie ważne dla mnie rzeczy. Zaproponowano mi, że mogę pomagać w archidiecezji krakowskiej jako pomocnik wspólnoty przed ESM w Rzymie. Drugim zaproszeniem były słowa siostry Ewy, urszulanki: „A może chcesz przyjechać do Rzymu przed Świętami, żeby nam pomóc?” Zareagowałem spontanicznie: „Ale na Boże Narodzenie? Jeszcze nie jestem na to gotowy”. Jednak przez trzy dni ta propozycja nie dawała mi spokoju i przed samym zakończeniem spotkania stwierdziłem, że pojadę pomagać do Rzymu. Wtedy po raz pierwszy w moim życiu zdecydowałem się zostawić to, co wygodne i znane, aby zaryzykować i pojechać tam, dokąd prowadził mnie Duch Święty.

Do zadań Andrzeja należała praca w ekipie transportowej, która obsługiwała przyjazd 12 000 Polaków. Konieczne było przygotowanie miejsc parkingowych i map dla kierowców autokarów.

- Ta praca była dla mnie czymś zupełnie nowym i wymagającym. Nie wiedziałem, czy dam radę. W wigilię do godziny 16 kreśliłem mapy. Taizé stopniowo uczyło mnie zaufania. Do Ducha Świętego (że mnie poprowadzi), do drugiego człowieka (że udzieli mi potrzebnej pomocy) oraz do siebie samego (że wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia). Z perspektywy czasu widzę, że moje powołanie misyjne narodziło się w Rzymie. Podczas spotkania z Papieżem na Placu Św. Piotra usłyszałem słowa: „Drodzy młodzi przyjaciele, Chrystus nie odciąga was od świata. On was posyła tam, gdzie przygasa światło, abyście nieśli je innym”. Widzę, że moje „tak” dla pracy w czasie tego Bożego Narodzenia było niejako przygotowaniem do zaryzykowania roku życia, aby zostawić wszystko i pojechać na „drugi koniec świata”, aby dać siebie. W całości. I kiedy wrócę wiem, że będę jeszcze bliżej tej „małej wiosny” chrześcijaństwa. Bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.

Tolerancja to za mało

Zaangażowanie wolontariuszy, którzy reprezentują różne denominacje chrześcijańskie, doskonale wpisuje się w tegoroczne przesłanie, które skierował do uczestników spotkania w Strasbourgu brat Alois.

W czasie spotkania modlitewnego w katedrze w Strasbourgu 30 grudnia, towarzyszyli mu przedstawiciele kościołów ewangelickiego, prawosławnego oraz katolickiego. Katedra pękała w szwach. Jak wspomniał arcybiskup Grallet, dzięki wspólnocie z Taizé, „po raz pierwszy od upadku muru berlińskiego w 1989 roku” zgromadziło się w niej tylu wiernych.

- Czy nie nadszedł czas, by podjąć nowe konkretne kroki prowadzące do pojednania między podzielonymi chrześcijanami, aby Kościół coraz bardziej stawał się miejscem gościnnym, miejscem komunii? – zapytał przeor wspólnoty z Taizé.

- Obecnie ryzykujemy, że poprzestaniemy na zwykłej tolerancji. Ale Chrystus pragnie nas gromadzić jako jedno ciało. Chciałbym więc znaleźć właściwe słowa, żeby spytać chrześcijan z różnych Kościołów: czy nie nadeszła chwila, kiedy trzeba zdobyć się na odwagę i zebrać się pod jednym dachem, nie czekając, aż wszystkie teologiczne definicje zostaną w pełni uzgodnione?

Odważne wezwanie. Podział chrześcijan jest jaka rana, która ciągle nie może się zasklepić. Jak bardzo boli, doświadczył każdy, mający bliskich przyjaciół z innych kościołów chrześcijańskich. Pojednanie nie jest jednak w praktyce takie proste. Brat Alois zaproponował zgromadzonym praktyczne rozwiązania.

- Róbmy wszystko, co można zrobić razem z chrześcijanami innych wyznań, nie róbmy niczego, nie licząc się z nimi. Aby ułatwić te działania, mamy do dyspozycji dwie drogi. Pierwsza: w prostej modlitwie razem zwrócić się w stronę żyjącego Boga. Druga: spotkać się we wspólnej służbie na rzecz najbiedniejszych. I w taki sposób naprawdę razem będziemy głosić Ewangelię – kontynuował brat Alois. Kiedy zgromadzimy się pod jednym dachem, nie bójmy się, że prawda Ewangelii zostanie rozmyta. Zaufajmy Duchowi Świętemu. Nie chodzi o to, żeby się zbierać razem po to, żebyśmy byli silniejsi, ale żebyśmy byli wierni Chrystusowi łagodnemu i pokornego serca. Od Niego nauczymy się, że prawda daje się usłyszeć dzięki pokorze.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7