Strach dopinguje do ucieczki, jak się widzi kogoś z siekierą – opowiada ks. prał. Adam Gul, emerytowany proboszcz w Pisarzowej. – A ks. Józef Górszczyk nie uciekł przed mordercą, tylko nalał wino do kielicha na przeistoczenie i zginął przy ołtarzu. Dziś, jak się księdzu noga powinie, bębnią o tym media, więc tym bardziej trzeba o ks. Józefie przypominać.
Kiedy 10 stycznia 1964 roku ks. Józef Górszczyk sprawował Mszę św. o godzinie 7.00 w kościele parafialnym w Maciejowej koło Jeleniej Góry, miał 33 lata i od 7 lat był kapłanem. Wysportowany, wysoki, potrafił z Maciejowej, gdzie był wikarym, chodzić pieszo do rodzinnej Pisarzowej pod Limanową. Z łatwością dałby radę uciec sprzed ołtarza przed niskim, ponad 50-letnim mordercą Piotrem Soroką. Zresztą uciekli wszyscy świadkowie tego zdarzenia, przerażeni machającym siekierą mężczyzną. Czterech ministrantów, starszy brat zakonny i pięć kobiet uczestniczących w tej Eucharystii. – On dobrowolnie złożył ofiarę życia – podkreśla kustosz pamięci zamordowanego kapłana ks. Adam Gul, przez 35 lat proboszcz w Pisarzowej, od 6 lat mieszkający tu jako emeryt. – Ówczesny prowincjał pijarów o. Andrzej Wróbel powiedział o ks. Górszczyku: „Dla Józka byłoby to zejście z posterunku – on tego nie mógł zrobić”. Ks. Adam wywołał dziesiątki zdjęć, na których widać zmarłego księdza leżącego w trumnie z głową w bandażach jak w aureoli. Zabierają je do domów parafianie, którzy modlą się za wstawiennictwem swojego rodaka. Jeszcze 4 dni po morderstwie krew zabitego rozlana po posadzce nie zakrzepła. Ludzie nasączali nią watę i zabierali do domu jak relikwie. Ks. Adam Gul, który zna pracę na roli, opowiada o ziemi w Pisarzowej. – Tu, w kotlinie, wieją zachodnio-wschodnie wiatry, które chłodzą rędziny. Po przeoraniu ziemi jeszcze trzeba rozbijać gruzły. Ks. Józef Górszczyk do 1993 r. nie leżał w rodzinnej miejscowości, ale na cmentarzu w Cieplicach. Kiedy ks. Gul dokonywał ekshumacji jego zwłok, zobaczył, że leżały w piaszczystej ziemi. – Tam były nawet półtoramilimetrowe grudki piasku – pamięta. – Przy takiej ziemi następuje penetracja powietrza i rozkład ciała dokonuje się bardzo szybko. Zostały kości, czaszka, na której były ślady uderzeń siekiery, koloratka i kawałki złotej lamówki z ornatu. Tak po śmierci kapłan wrócił na swoją trudną ziemię, gdzie przez lata działał szczególnie duch zła. W Piśmie Świętym jest mowa o opętaniu miejsca, a to miejsce mogło wydawać się opętane – dodaje.,
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W rozmowie z KAI bp Grzybowski podsumowuje drugą sesję Synodu Biskupów o synodalności.
"Posługiwanie Księdza Arcybiskupa może stać się „budzeniem olbrzyma”, jakim są świeccy w Kościele".
Nie jest wykluczone, że jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia.