Modlitwa tańcem. Kiedy modli się ciało, milkną usta. Tylko jak powiedzieć Bogu o pragnieniu dziecka, lęku przed ludźmi i depresji? Taneczna tajemnica.
Wykonujemy krok z „szurnięciem”, jakbyśmy chcieli odepchnąć leżący na drodze kamień. Kiedy Miriam biegła odwiedzić Elżbietę, nie zważała na przeszkody – wyjaśnia symbolikę poszczególnych gestów Ania Czapnik. Trwają pierwsze z cyklu rocznych warsztatów tańca modlitewnego, organizowanych przez diakonię tańca w ramach Akademickiej Wspólnoty Ewangelizacyjnej Woda Życia przy parafii św. Jakuba. Za chwilę będą się modlić, tańcząc Różaniec. Ciekawe jednak, jak rozmawia ze Stwórcą roztańczone ciało?
W habicie i po świecku
Ekipa prowadząca, w odróżnieniu od reszty, ubrana jest na biało. Uczestników warsztatów w parafialnej sali św. Faustyny garstka. Wyjątkowo, bo zazwyczaj na organizowane od 5 lat raz w miesiącu modlitewno-taneczne spotkania przychodzi ok. 30 osób, a w niektórych miesiącach to i „roztańczonej nogi” nie ma gdzie wcisnąć – taki tłok. – Spotkania otwarte są dla każdego, kto czuje w sobie pragnienie modlitwy tańcem. W większości przychodzą młode kobiety, ale starsze też. Bywała mama z kilkuletnimi dziećmi, siostry zakonne, osoby z innych wspólnot kościelnych, regularnie spod Warszawy przyjeżdżała także siostra franciszkanka ze swoimi podopiecznymi. Pojawiają się także młodzi mężczyźni. Częstym gościem warsztatów jest bezhabitowy zakonnik, miłośnik modlitewnego tańca – mówi Anna Szymczuk, odpowiedzialna za diakonię. Na pierwszym spotkaniu skład mieszany: większość to stali bywalcy, kilka nowych osób, siostra zakonna i – uwaga – mężczyzna. Prowadząca warsztaty Ania Czapnik zapala modlitewną świecę. W prostych słowach prosi Boga, żeby przez taniec mogli się z Nim spotkać.
Gesty, które leczą
Wszyscy stoją w kole. Ania rozkłada różańcowe tajemnice na „gesty pierwsze”. Zwiastowanie to otwarte dłonie ułożone wzdłuż ciała, gotowe jak Maryja przyjąć Bożą wolę. Krok „do przodu – do tyłu” mówi o wahaniu w pytaniu Matki Bożej: „Jak się to stanie?”. Gest brzemienności to Boże Narodzenie. – Na ofiarowanie podnosimy ręce wysoko, jakbyśmy chcieli oddać Bogu także nasze życie – wyjaśnia. Zagubionego Jezusa szukają, wodząc rękami po niewidzialnych murach Jeruzalem (w tym czasie nogi wykonują różne drobne kroczki). Kilka razy ćwiczą „na sucho”. Coraz odważniej łączą ze sobą poszczególne dziesiątki. Różaniec przez bogactwo gestów i kroków to dość zaawansowany taniec. Ania cierpliwie tłumaczy. – Nie skupiajcie się na krokach. To nic, że nie wszystko wam wychodzi. Zapraszam was do modlitwy, ona może przyjść od razu, a czasem trochę później. Ważna jest gotowość serca – mówi.
Tańczą do hebrajskiej muzyki. Ula Żurek – 39 lat, lingwistka – nie patrzy na kroki, gesty wykonuje płynnie, wręcz zna je na pamięć. Brała już udział w kilkunastu warsztatach. Kiedy podczas tańca w geście brzemienności otacza swój brzuch rękoma, myśli o koleżankach spodziewających się dziecka. I o swoim, głębokim pragnieniu macierzyństwa. Trudy swojego życia przeplata z życiem Maryi. Tak jak Matka Boża, ma także swoje tajemnice. – Dopiero kiedy zaczęłam tańczyć, odkryłam, że od lat cierpię na chorobę „co ludzie powiedzą”. Taniec pozwala mi przekraczać te ograniczenia. Wyrażać swoim ciałem coś intymnego. Pomógł mi otworzyć się na relację z samą sobą i z drugim człowiekiem – mówi. I ciągle się tego uczy: – Na warsztatach, stojąc w kole w charakterystyczny sposób, trzymamy się za ręce: jedna jest na wierzchu, druga pod spodem. Ten gest uświadamia mi, że z jednej strony obdarowuję, ale z drugiej mam także pozwolić komuś obdarować siebie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).