Raz w tygodniu salka w klasztorze ojców karmelitów przy ul. Rakowickiej w Krakowie wypełnia się dziecięcym gwarem. Kilkanaście matek wraz z dziećmi od ponad roku spotyka się w Klubie dla Mam Karmelowe Dzieci, zainicjowanym rok temu przez Igę Stolar-Łypczak.
- Była wolna salka poza klauzurą klasztoru, więc udostępniliśmy ją matkom - wyjaśnia w rozmowie z KAI o. Andrzej Cekiera OCD, który patronuje duchowo inicjatywie. Reszta to dzieło matek, które mają praktycznie wolną rękę w organizowaniu sobie i dzieciom zajęć i ustalaniu programu działań. - Realizujemy postulat papieża Franciszka, by troszczyć się o rodzinę, integrować środowiska prorodzinne, tworzyć miejsca przyjazne. Ma ono wielką zaletę - znajduje się w samym centrum Krakowa, jest łatwo dostępne.
Iga Stolar-Łypczak opowiada KAI jak zrodził się pomysł na klub i swoich kontaktach z Karmelem i duchowością Zakonu. Studiowała teologię duchowości na UKSW, później w Karmelitańskim Instytucie Duchowości, zaczytywała się w pismach św. Jana od Krzyża. Jest przeświadczona, że św. Rafałowi Kalinowskiemu zawdzięcza męża, który był ateistą, a stał się człowiekiem radykalnie wierzącym. Niewierzący student Akademii Ekonomicznej, która znajduje się niemal po sąsiedzku z klasztorem karmelitów, przychodził do kościoła uciąć sobie drzemkę, długo nosił przy sobie obrazek z podobizną św. Rafała. A później poznał Igę...
Małżonkom rodziły się kolejne dzieci (jest ich już troje, czwarte w drodze), a Iga zastanawiała się, jak zorganizować miejsce, w którym matki i dzieci spędzałyby czas na zabawach i zajęciach dla dzieci oraz matek, które mogłyby się wspólnie modlić i rozmawiać o ciekawych tematach. Okazało się, że sala św. Anny u karmelitów jest "do wzięcia", ojcowie wyrazili zgodę na zainstalowanie Klubu dla Mam "Karmelowe Dzieci". Teraz trzeba było rozpropagować inicjatywę, więc pani Iga i jej mąż wydrukowali ulotki, które rozdawali uczestnikom ubiegłorocznego "Marszu dla Życia".
Zgłosiło się kilka matek, później kolejne. Obecnie przychodzi około dziesięciu, do kilkunastu - w środy u karmelitów robi się gwarno. Na stronie Klubu można przeczytać: "Karmelowe Mamy nie próżnowały i co środę spotykały się w sali św. Anny. Na początku roku miało oczywiście miejsce spotkanie opłatkowe, następnie karnawałowe, a na kolejnym Mamy polecały sobie wzajemnie miejsca przyjazne dzieciom w Krakowie. Odbyło się też spotkanie n/t pieluch wielorazowych. Przygotowując się do Tłustego Czwartku zgłębiałyśmy tajniki pieczenia pączków. A na początek Wielkiego Postu opowiadałyśmy sobie wzajemnie jak przeżywamy ten czas w naszych rodzinach. Robiłyśmy też kartki świąteczne oraz niepowtarzalne zakładki do książek, prowadząc przy tym niekończące się rozmowy na każdy temat. Duże zainteresowanie wzbudziło spotkanie, na którym poruszony był temat szczepionek. Jedno ze spotkań było poświęcone wspólnej modlitwie w rodzinach. To tylko niektóre tematy z jakimi Karmelowe Mamy miały okazję się zapoznać na naszych spotkaniach".
Na stronach są też informacje o spotkaniach w klasztornej altanie, wspólnym grillowaniu, zapowiedź grudniowych rekolekcji. Jest też apel o umożliwienie rodzinie Bajkowskich wychowania dzieci, które zostały umieszczone w Domu Dziecka.
Skromna działalność Klubu jest finansowana przez same członkinie. Ze swej strony zakonnicy ofiarują klubowiczkom jedynie kawę i herbatę.
Inicjatorka dostrzega, że grupa matek i ich dzieci przekształcają się we wspólnotę. Klubowiczki modlą się za mężów i członków rodzin, wspierają w trudnych sytuacjach. Ich grono powiększa się stale, bo rodzą się kolejne dzieci. Zgłaszają się nowe członkinie. Inicjatywa rozwija się, gdyż trafia w potrzebę bycia razem, rozmów, wsparcia i modlitwy. W Krakowie jest tylko jedno podobne miejsce, a takie kluby powinny powstawać w całym kraju - uważa Iga Stolar-Łypczak.
Patronką Klubu dla Mam jest bł. Zelia Martin, matka św. Teresy z Lisieux. - To najlepsza przyjaciółka, bardzo nam pomaga - mówi inicjatorka.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.