Nie ustają trwające od miesięcy krytyki pod adresem kontrowersyjnego niemieckiego biskupa Franza-Petera Tebartza-van Elsta. Hierarcha, który od 2008 r. kieruje diecezją Limburg, od wielu miesięcy jest obiektem krytyki.
Wybuchła ona po informacji o zbyt wysokich kosztach nowej siedziby biskupa. Koszty te - m.in. z powodu surowych przepisów dotyczących obiektów znajdujących się na liście zabytków - okazały się trzykrotnie wyższe od wstępnie planowanych.
Sprawy nie uspokoiła kontrola przeprowadzona w połowie września br. przez przedstawiciela Stolicy Apostolskiej, kard. Giovanniego Lajolo. Ponieważ „nie wykazała niczego, co mogłoby obciążać bp. Tebartza-van Elsta, Stolica Apostolska zadecydowała, że pozostaje on nadal biskupem Limburga”, oświadczył wówczas prefekt Kongregacji Nauki Wiary, abp Gerhard Müller.
Ze swej strony, podczas niedzielnej Mszy św., bp Tebartz-van Elst przeprosił za „brak uwagi i złe oszacowanie”, co mogło stać się powodem „niezadowolenia nawet poza granicami diecezji”. Podziękował kard. Lajolo za to, że był wielką pomocą, „intensywnie wysłuchując wszystkich zainteresowanych rozwikłaniem trudnej sytuacji”. Członek kapituły katedralnej w Limburgu, ks. Johannes zu Eltz, który w ostatnim okresie nie szczędził słów krytyki wobec bp. Tebartza-van Elsta, powiedział, że „na rozpoczęcie od nowa nigdy nie jest za późno”. Jego zdaniem, teraz biskup musi zmienić nastawienie i „nie tylko pro forma, ale faktycznie uwzględniać głos organów doradczych”.
Ale konflikt wcale się nie skończył, nieustannie protestują wierni. Biskup w dalszym ciągu oskarżany jest o rozrzutny sposób życia oraz o horrendalnie wysokie koszty (31 mln euro) przebudowy jego siedziby w Limburgu. W związku z tymi oskarżeniami do Rzymu wybiera się w poniedziałek przewodniczący Konferencji Biskupów Niemieckich, abp Robert Zollitsch, który zapowiedział, że sytuacja w Limburgu będzie jednym z tematów rozmowy z papieżem Franciszkiem, prawdopodobnie w najbliższy czwartek.
Tymczasem niemiecka „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” poinformowała, że 12 października, a więc dwa dni wcześniej przed abp. Zollitschem, do Rzymu udał się bp Tebartz-van Elst. Diecezja nie chciała komentować informacji o podróży biskupa do Rzymu. „Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam”, miał powiedzieć rzecznik diecezji zapytany przez agencję dpa. Możliwe powody tej podróży są czystą spekulacją.
Abp Zollitsch uważa, że sytuacja stała się nieznośna po tym, jak koszty budowy rezydencji biskupa wyniosły 31 mln euro, a prokuratura w Hamburgu oskarżyła bp. Tebartza-van Elsta o złożenie fałszywych zeznań. Biskup zarezerwował sobie i swemu sekretarzowi miejsca w samolocie do Indii w klasie biznes, a dzięki tzw. upgrade znalazł się w pierwszej klasie. Rozmów z mediami raczej unika. W ciągu sześciu lat urzędowania 53-letni biskup Limburga zdążył zatrudnić kilku rzeczników prasowych.
Budowa siedziby biskupiej była ściśle nadzorowana. Koszt wyniósł trzykrotnie więcej niż planowane10 mln euro. To wprawdzie złości człowieka, ale jest powszechne w budownictwie publicznym, stwierdziła niemiecka agencja katolicka KNA dodając ironicznie, że „dzięki rekordowym wpływom z podatku kościelnego i budżetowi diecezji, opiewającemu na ponad 200 mln euro, jest to kwota, która nie wpędzi diecezji w ruinę”. Przewodniczący episkopatu Niemiec wielokrotnie dystansował się publicznie od zachowań biskupa Limburga.
Pozostanie nieprawdopodobne
Tymczasem przewodniczący Centralnego Komitetu Katolików Niemieckich, Alois Glück, uważa, że niemożliwym byłoby pozostanie bp. Tebartza-van Elsta w Limburgu. „Na jego odejście liczy wielu ludzi w Kościele, również biskupów”, powiedział Gluck w rozmowie z dziennikiem „Die Welt”. Dodał jednocześnie, że istnieją obawy, iż biskup nie będzie chciał odejść i „ostatecznie zdecyduje o tym Rzym”.
Glück spodziewa się, że już w tych dniach Rzym podejmie jasną decyzję w „sprawie Limburga”. „Kościół katolicki w Niemczech musi się jak najszybciej wyzwolić z tej trwającej tak długo afery”, stwierdził przewodniczący niemieckich katolików świeckich i podkreślił, że „nie jest to już problem biskupa, ale całego Kościoła katolickiego w Niemczech”.
Według informacji „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” bp Tebartz-van Elst zarezerwował z Rzymu lot Lufthansą i wyleciał z Frankfurtu po południu 11 października, a powrót ma zarezerwowany na najbliższy czwartek.
Zdaniem niemieckiej gazety, biskup Limburga cieszy się w dalszym ciągu poparciem wpływowych osób w Kurii Rzymskiej. Jedną z nich jest prefekt Kongregacji Nauki Wiary, abp Gerhard Ludwig Müller. W połowie września mówił on, że przeciwko biskupowi Tebartz-van Elst wytoczono „kampanię” i potwierdził, że pozostanie on w dalszym ciągu biskupem Limburga.
Prrotestują „dewoci”
W obronę wziął również biskupa niemiecki teolog Eugen Drewermann, znany z krytycznej postawy wobec Kościoła. W rozmowie z gazetą „Neue Westfalische” powiedział, że krytycy biskupa, to „dewoci”. - Nie sądzę, aby wywoływanie skandalu wokół biskupa było właściwe w sytuacji, gdy problem powoduje nie on osobiście, ale jest to kwestia strukturalna - stwierdził Drewermann. Zwrócił uwagę, że Kościół katolicki posiada ogromne rezerwy finansowe i jest wielkim posiadaczem gruntów. „I to jest właściwym skandalem, a nie biskup”, powiedział niemiecki teolog. Jego zdaniem, biskupi w Kolonii czy Monachium żyją na jeszcze wyższej stopie niż w Limburgu.
W sprawie zabrał także głos przewodniczący Związku Katolickich Przedsiębiorców w archidiecezji Kolonii, Manfred Maus, który nie jest zdziwiony „eksplozją kosztów”. Współtwórca sieci marketów z materiałami budowlanymi „Obi” powiedział w rozmowie z „Kölner Stadtanzeiger”, że również biskupów obowiązuje „odpowiedzialność za przedsięwzięcie”. To dotyczy m.in. „osób, które podejmowały decyzje w Limburgu”.
Zdaniem Mausa, sytuacja, jaka się wytworzyła wokół budowy na wzgórzu katedralnym w Limburgu jest „z punktu widzenia przedsiębiorcy wyobrażalna, a po chrześcijańsku – niewyobrażalna”, bowiem władze kościelne nie przestrzegały wartości, na jakich opiera się ich organizacja. Tu zawiódł nie tylko Kościół Niemiec, ale także nadzór finansowy, gdyż w takim przypadku „nieprzeciwdziałanie”, jest grzechem.
Według informacji „ Spiegel-Online”, bardzo wysokie koszty przebudowy rezydencji biskupa Limburga były znane już od lat. Wczoraj portal ten poinformował, że już w 2011 r. biskup wiedział, iż koszty budowy przekroczą sumę 27 milionów euro. Oficjalnie jednak mówiono o sumie o wiele niższej. Jeszcze w czerwcu br. podawano sumę 9,85 mln euro.
Sytuacja wokół diecezji limburskiej spowodowała wzrost wystąpień z Kościoła lokalnego. W niedzielę rozczarowani katolicy zapowiedzieli spotkanie na placu przed katedrą, aby zastanowić się nad „nowym początkiem” w diecezji. „Forum dla wiernych musi w końcu zacząć funkcjonować”, uważają katolicy z Limburga i podkreślają, że ludzie muszą otrzymać szansę wyrażenia swojego niezadowolenia i rozczarowania. Swój protest połączą z modlitwą.
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Mieszkańców Ukrainy czeka trudna zima - stwierdził Franciszek.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.