Myśleć jak Jezus

Nie możemy się godzić na zło. Ważne tylko, byśmy dobrze rozpoznali jego źródła i wybrali dobre metody walki. A właściwie jedną: zło dobrem zwyciężaj.

Reklama

„Zatracić wiarę i porzucić Kościół nie przydarza się tylko tym, którzy publicznie dokonują apostazji, być może także przez jakiś formalny akt” – mówił wczoraj w Dębowcu abp Migliore. Także praktykujący chrześcijanie, nawet tacy którzy nie zamierzają przestać praktykować, mogą w sercu nie mieć żadnych odniesień do osoby Jezusa Chrystusa, a czasem nawet uważają Go za oszusta. Tymczasem chodzi o to, aby dojść do takiego stanu, że będę myślał jak Jezus, reagował w różnych okolicznościach życia jak Jezus, przyjmował w moim życiu radości i cierpienia innych jak Jezus, patrzył na życie społeczne i dzieje świata jak Jezus.

Myśleć jak Jezus i jak On reagować. To niemożliwe? Nie do realizacji w dzisiejszym świecie? Niepraktyczne? Nieprawda. Dziś – podobnie zresztą było zawsze – to jedyna sensowna droga. Jedyna, na której można być szczęśliwym. Jedyna, która jest bezdyskusyjnie dobra.

Ewangelia, która nie rozwiązuje ludziom problemu wyzwolenia, jest pomyłką – mówił ks. Blachnicki. Dobra Nowina, którą głosimy, nie powinna nakłaniać ludzi do biernego poddawania się złu. To absurd. Jezus nie był ofiarą i nie żąda, byśmy się nimi stali. Dobra Nowina nie czyni z człowieka niewolnika i nie upadla go. Nie możemy się godzić na zło. Ważne tylko, byśmy dobrze rozpoznali jego źródła i wybrali dobre metody walki. A właściwie jedną: zło dobrem zwyciężaj.

Papież spotkał się ostatnio z przedstawicielem teologii wyzwolenia. Warto zwrócić uwagę, co mówi człowiek, który – głosząc teologię wyzwolenia – nigdy nie popadł w konflikt z Kongregacją Nauki Wiary. W teologii wyzwolenia problemem nie jest ocena rzeczywistości, ale proponowane środki zaradcze. Ubóstwo nigdy nie jest rzeczą dobrą, ponieważ powoduje destrukcję osoby i społeczeństwa – przypomina o. Gutierrez i trudno się z nim nie zgodzić. Brak środków umożliwiających zaspokojenie podstawowych potrzeb, tych biologicznych i tych specyficznie ludzkich, degraduje. Prawdą jest również, że istnieją konkretne ekonomiczne, polityczne i kulturowe przyczyny takiej sytuacji. Jego sprawcą zawsze jest człowiek. Ten, kto stworzył lub – co ważne - akceptuje złą, strukturalnie krzywdzącą  organizację społeczeństwa.

Spokojnie, marksizm nie jest odpowiedzią. Z dwóch podstawowych powodów: po pierwsze, nie usuwa się zła złem. W ten sposób można tylko zmienić jego rodzaj i generalnie zwiększyć jego ilość na świecie. Po drugie, trwała zmiana struktur zła jest możliwa dopiero wtedy, gdy dokona się przemiana w człowieku. Najpierw we mnie.

Na czym ma polegać? Na nauce patrzenia jak Jezus. Ewangelia wskazuje na drogę ubóstwa. Oznacza ono tu jednak nie nędzę, a poprzestawanie na tym, co wystarczy (pytanie o to, co wystarczy, każdy musi sobie postawić sam). Oznacza nie dotkliwy brak, a wolność. Wolność dzielenia się tym, co mam, ze spokojną pewnością, że moje życie nie zależy od pieniędzy. Wolność od przymusu gromadzenia zabezpieczeń.

Nie jest dobrą drogą wyrywanie tych zabezpieczeń komukolwiek na siłę. Ale nie chodzi też o to, by „z łaskawości swojej” dzielić się z biednymi. Jeśli ja mam nadmiar, to zatrzymuję coś, co należy do innego. Wykorzystanie tego nadmiaru dla dobra tych, którzy nie mają nie jest wyrazem mojej łaskawości, a moralnym obowiązkiem, z którego zostanę rozliczony. Niekoniecznie w formie rozdawnictwa, zwłaszcza takiego, które uzależnia.

Gdzie jest granica, za którą można mówić o nadmiarze? Dla każdego leży zapewne gdzie indziej. Trzeba o to pytać Boga i swoje sumienie. Nie jest moją rzeczą być sędzią sumień. 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama