Franciszek spotkał się dzisiaj z duszpasterzem argentyńskiej biedoty. Ks. Jose Maria di Paola, powszechnie znany jako ojciec Pepe, przebywa we Włoszech na zaproszenie organizatorów Mityngu Przyjaźni w Rimini.
Na co dzień posługuje w La Villa Carcova, faweli położonej na peryferiach Buenos Aires. Prowadzi też ośrodek dla trudnej młodzieży. Kard. Bergoglio bywał tam nieraz i sprawował Eucharystie, m.in. w Wielki Czwartek.
Kiedy powiedziałem mym wiernym o zaproszeniu do Watykanu, przyjęli to gromkimi oklaskami – opowiada ojciec Pepe. Ujawnił, że do Franciszka wybrał się z wielką walizką. Są w niej listy od jego podopiecznych, w tym od dwóch młodych, których kard. Bergolgio poznał osobiście i którzy dzięki staraniom ojca Pepe zostali dosłownie wyrwani ze śmietniska i powrócili do normalnego życia w rodzinie.
W walizce argentyńskiego duszpasterza znalazło się też wiele różańców, świętych obrazków i innych dewocjonaliów, które dostał od swych wiernych do poświęcenia przez Papieża. Nie zabrakło też prezentów dla Franciszka, w tym prowokacyjnych, jak koszulka klubu piłkarskiego Atletico Huracan, tradycyjnego rywala San Lorenzo, którego kibicem jest od dzieciństwa Jorge Bergoglio.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.