– Gdy mówimy o Panu Bogu, nie ma miejsca na tanie moralizatorstwo. Choć dobro i zło trzeba nazywać jasno – stwierdza ks. Radosław Chmieliński, który od 10 lat uczy w gimnazjach archidiecezji.
Lubimy narzekać na młodzież, która „jak zwykle” nie spełnia oczekiwań starszych. Większości wydaje się „inna niż za naszych czasów”. – Dzisiaj młodzi wiedzą więcej. Ale ich wiedza jest zazwyczaj fragmentaryczna. Gubią się w gąszczu poznawanych faktów i dostępnych im opinii. Istota człowieka jednak jest niezmienna. Te same rzeczy co kiedyś dają mu prawdziwe szczęście. Te same powodują cierpienia. Trzeba tylko młodemu człowiekowi to pokazać – podkreśla ks. Radek.
– Nie wyobrażam sobie życia bez komórki – mówi Ania, licealistka, która w tym roku szkolnym będzie zdawać maturę. – Czasem zastanawiam się, jak to kiedyś było, gdy człowiek mógł się skontaktować z innymi jedynie przez telefon stacjonarny. Dziwi mnie to, że ludzie jakoś sobie z tym radzili. Co na przykład miał zrobić człowiek, który chciał pomóc osobie, która zasłabła. Albo gdy był świadkiem wypadku – zastanawia się. Ania codziennie używa też Facebooka, aby kontaktować się ze znajomymi. Na swoim profilu pisze o wszystkim. Od rzeczy ważnych po mało istotne detale dotyczące tego, co aktualnie robi. Czas sprzed dwudziestu lat to dla niej prehistoria. Lubi być na bieżąco z tym, co dzieje się w świecie. – Internet daje wielkie możliwości. To dla mnie zupełnie naturalne, że o wydarzeniach, które dzieją się na drugim końcu świata, dowiadujemy się w ciągu kilku minut – dodaje.
Pokolenie „bez sensu”
– Już starożytni Egipcjanie narzekali na współczesną im młodzież. Mówili, że jest zepsuta i ślepo idzie za nowymi trendami – zauważa Adam Kromer, świecki katecheta. Od wielu lat uczy w szkołach średnich. Obecnie pracuje w gdańskiej „budowlance”. Zaznacza także, oceniając młodzież, nie wolno generalizować. – Kiedyś wpadła mi w ręce książka „Spuścić ucznia z łańcucha”. Tam autor przekonywał, że wystarczy dać luz młodzieży i zaraz otworzą się w niej potężne pokłady energii do pozytywnego działania. A ja pracowałem wówczas chyba z najtrudniejszą młodzieżą, jaką w ciągu tych dwudziestu lat przyszło mi uczyć. Nazywałem ich pokoleniem „bez sensu”. Dlatego, że było to najczęściej powtarzane przez nich zdanie. To pokazało mi, że autor jest oderwany od rzeczywistości – mówi katecheta.
– Młodzi, tak jak i konkretni dorośli, mają różne horyzonty i różne możliwości. Dziś, patrząc na ludzi, z którymi pracuję, mogę powiedzieć, że jest lepiej – dodaje. – Każdemu trzeba dać tyle, ile potrzebuje. Ile może unieść. Formować elity, ale jednocześnie dać maksymalnie dużo tym, którzy duchowo nie mieli najlepszego startu. Z jednymi czuję nić porozumienia. Nie czuję jednak, bym zaniedbywał tych drugich – mówi ks. Radosław. Stwierdza, że czasem jest prowokatorem. Staje się adwokatem diabła. Przedstawia poglądy, jakie obecne są w świecie. I wówczas następuje żywa reakcja. – Oni mają wewnętrzną wrażliwość. Dobrze jest, kiedy sprowokowani docierają do tego, co jest prawdą. Co zapisane jest w ich sercach. Wtedy upadają schematy myślowe, które zostały im wpojone – wyjaśnia.
Młodzi pytają
Wbrew obiegowym opiniom, wielu młodych poszukuje odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Czasem są głęboko egzystencjalne. Często jednak odnoszą się do mało znaczących wydarzeń, rozdmuchanych przez media. – Ich pytania czasem mogą się wydawać śmieszne. Ważne jest jednak, by traktować młodzież z wielką powagą i szacunkiem. Katecheta nie jest dla młodzieży tylko nauczycielem. Musi jej towarzyszyć w życiu. Tylko wtedy może stać się dla niej autorytetem i przyjacielem – stwierdza ks. Piotr, który wiele lat pracował w szkołach średnich.
– Niektóre z pytań mogą nauczyciela zaskoczyć. Ale na katechezie uczniowie będą pytać. Wystarczy, że jakaś gwiazda wypowie się na tematy moralne czy religijne. Jeżeli uczniowie mają jakąś relację z katechetą, od razu zapytają. Katecheta tymczasem nie musi wiedzieć nawet, że taki ktoś istnieje – mówi z uśmiechem Adam Kromer. – Ale powinien być przygotowany na to, że takie tematy mogą się pojawić. Ma wiedzieć, co mówi na dany temat Kościół. Choćby pytania były najbardziej absurdalne. Np. czy sąsiadka może wypędzić demona z piwnicy za pomocą szczypty pieprzu. Bo akurat coś takiego usłyszeli w telewizyjnym programie – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).