Dla kleryków pierwszego roku wakacje to czas praktyk w darłowskim hospicjum. Pomagają w opiece nad ciężko chorymi i uczą się wrażliwości.
Dla wielu z nich to pierwsze zetknięcie z doświadczeniem ciężkiej choroby i odchodzenia.
Bycie blisko
Zabiegi pielęgnacyjne, pomoc w najprostszych czynnościach, takich jak jedzenie i picie, ale przede wszystkim towarzyszenie w cierpieniu – to ich główne zajęcia przez dwa tygodnie. W trakcie roku propedeutycznego odwiedzali ośrodek dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. – Trochę to nas przygotowało, oswoiło z chorobą, przetestowaliśmy swoje reakcje. Pierwsze skojarzenia z hospicjum? Umieralnia. Ale to nieprawda. Ludzie odchodzą, ale hospicjum jest miejscem, które ma im zapewnić godność do ostatnich chwil. Także po to my tu jesteśmy na praktykach, żeby uczyć się, jak to zrobić – mówi Jakub Mrzygłód.
Dla niego ciężka choroba nie była zaskakująca. – Babcia ma zaawansowaną cukrzycę, wymaga stałej opieki. Ale doświadczenie śmierci było zupełnie obce. Ledwie przestąpiliśmy próg hospicjum, siostra zawołała nas na Koronkę do Bożego Miłosierdzia, bo ktoś umierał. Takie doświadczenie na wejściu jest mocne. Ktoś odchodzi, definitywnie, już go więcej nie będzie. Wiemy, że to nie koniec, a dopiero początek, ale mimo wszystko trudno w pierwszym momencie sobie z tym poradzić, to budzi nawet lęk – przyznaje szczerze Kuba. – Zastanawiałem się, co ja mam im powiedzieć. Jakich słów używać, jakich odpowiedzi udzielać, stojąc przy łóżku umierającego człowieka, kiedy nie mam za sobą nic, żadnego doświadczenia. Ale tu nie chodzi o jakieś mądrości, dobre rady, pocieszenie, tu chodzi o bycie, o towarzyszenie w odchodzeniu. Wchodzenie w tajemnicę śmierci – kiwa głową Konrad Kochański.
Doświadczenie procentuje
Pomysł na kleryckie praktyki w hospicjum podsunęła jednodniowa wizyta diakonów w placówce. – Genialnie i bardzo szybko wkomponowali się w świat hospicyjny i funkcjonowanie tego domu – mówi ks. Krzysztof Sendecki, dyrektor hospicjum. – Umiejętność budowania relacji międzyludzkich to jeden z elementów formacji przygotowującej do posługi kapłańskiej. Pomyśleliśmy więc, że warto włączyć hospicjum w tę drogę właśnie na początku formacji seminaryjnej. Pomysł spodobał się księdzu biskupowi i przełożonym seminarium duchownego – wyjaśnia.
Ksiądz Krzysztof nie ma wątpliwości, że taki wolontariat może tylko zaprocentować w przyszłym księżowskim życiu. – Ja też pierwszy raz zetknąłem się z ciężko chorą osobą podczas praktyk kleryckich w ośrodku dla osób upośledzonych w Przytocku. Potem, w seminarium, jeździłem na letnie obozy z niepełnosprawnymi. Wiem, że to bardzo potrzebne doświadczenie jeszcze przed rozpoczęciem posługi. Zwłaszcza w zetknięciu chorobą i cierpieniem opadają rozmaite maski, sami nie potrzebujemy grać ani udawać – opowiada. Aspekt praktycznego oswojenia z chorobą też nie jest bez znaczenia. – Sprawujemy przecież opiekę nad chorymi w domach. Bywa, że to też po ludzku trudne, bo choroba na przykład ładnie nie pachnie. Posługa księdza to nie tylko kościół czy kancelaria, z Panem Jezusem idzie się do różnych miejsc – dodaje duszpasterz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.