"Rzeczpospolita" alarmuje, że Polaków rodzi się zbyt mało i jeśli ta tendencja się nie poprawi, to w 2060 roku może nas być o 8 milionów mniej.
To wiąże się z poważnymi konsekwencjami, bo jeśli teraz (według danych podanych przez „Rz”) na 1000 osób 270 to emeryci, którym trzeba wypłacać emerytury, w 2060 roku emerytów może być już 670. Trzeba przyznać, że nie wygląda to różowo.
Jednocześnie CBOS opublikował dane, z których wynika, że zaledwie 13 proc. Polaków jest zadowolonych z polityki prorodzinnej naszego kraju. Większość społeczeństwa jest raczej zgodna, że państwo powinno działać tak, by stworzyć młodym małżeństwom warunki do posiadania większej liczby dzieci. Osobiście jestem zdania, że zapomogi dla tych, którzy już są w trudnej sytuacji są tylko leczeniem objawowym, które niewiele daje. Na temat jednorazowego becikowego w ogóle nie mówię, bo to może faktycznie być miłym dodatkiem, ale kto ma dzieci, ten wie, na co wystarczy kwota, którą można dostać.
W każdym razie propozycji poprawy sytuacji demograficznej jest trochę i generalnie można im przyklasnąć, bo generalnie działania mogące wspomóc finansowo rodziny na pewno są dobrą inwestycją.
Jest jednak jedna rzecz, o której nie słyszę przy okazji troski o naszą przyszłość. Warto by się było też zastanowić, co zrobić z dziećmi, które już się urodziły, a z różnych przyczyn nie mają domów, rodziców, którzy by się o nie troszczyli. Moim zdaniem warto więcej uwagi im poświęcić i postarać się, by jak najwięcej trafiło do kochających domów. Wychowane w rodzinnej atmosferze, obdarzone indywidualną troską będą przecież też w przyszłości miały wpływ na rozwój lub dalsze kurczenie się polskiego społeczeństwa. Warto by było przy okazji pomyśleć o uproszczeniu procedur adopcyjnych. Z tego, co wiem, teraz proces ten trwa kilka lat. Przydałoby się też wytworzyć pozytywny klimat wokół tego tematu, żeby takimi opuszczonymi dziećmi jak najwięcej osób zechciało się zająć. To też jest inwestycja w demografię, o której jakoś niewiele słyszę. W sumie trudno się dziwić, bo łatwiej przecież wydać pieniądze na dofinansowanie in vitro, które po prawdzie też jest tylko łagodzeniem objawów. Na pewno nie leczeniem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.