Bycie chrześcijaninem może dla nich oznaczać prześladowania. Mimo wszystko o swojej wierze w Boga świadczą... śpiewająco.
Wyróżniają ich kolorowe stroje, wyjątkowe fryzury i makijaże. Śpiewają w języku francuskim, polskim, angielskim, łacińskim oraz w językach lokalnych. Towarzyszą im afrykańskie instrumenty, m.in.: kalebasty, grzechotki, tam-tamy i balafony. To grupa ewangelizacyjna z Wybrzeża Kości Słoniowej, która od dziewięciu lat koncertuje w Polsce. W tym roku odwiedzili m.in. Warszawę, Wrocław, Bytom i Zabrze, a w naszej diecezji: Połczyn-Zdrój, Świdwin, Jastrowie, Miastko, Wałcz i Szczecinek. Spotkanie z nimi to coś więcej niż słuchanie muzyki.
Wiara, która kosztuje
– Ci młodzi ludzie nie wstydzą się rozmawiać ze sobą o Chrystusie. Ich dziecięce zaufanie Bogu jest fascynujące i może pomóc ożywić naszą wiarę – tłumaczy o. Roman Woźnica ze Zgromadzenia Misjonarzy Klaretynów, który organizuje w Polsce koncerty zespołu Claret Gospel. – My możemy pójść na Mszę św. kiedy chcemy, a dla nich pobyt tutaj to rekolekcje, bo kiedy wrócą do kraju, tam mogą rozpocząć się prześladowania – wyjaśnia misjonarz i dodaje, że widok polskich kościołów wypełnionych wiernymi i bogactwo wspólnot religijnych umacnia ich w wierze. – Oni może będą musieli życiem zaświadczyć o Chrystusie, a tutaj w Polsce mogą Go jeszcze bardziej poznać i pokochać tak, żeby kiedyś Go nie zdradzić – uzasadnia. Wybrzeże Kości Słoniowej to kraj leżący nad Zatoką Gwinejską. Trwa tam wojna domowa, konflikt między chrześcijańską Północą a Południem, w którym dominującą religią jest islam. – Trudno było patrzeć na palone kościoły, na napastników z karabinami, którzy ograbiali nasze wspólnoty. Najbardziej zapamiętałem Boże Narodzenie w roku 2000, kiedy Jan Paweł II otwierał Drzwi Święte w bazylice św. Piotra, a ja odprawiałem Pasterkę wraz z dwoma innymi kapłanami w pustym kościele, gdyż tego dnia wprowadzono stan wojenny – opowiada o. Woźnica.
Urzekająca melodia chrześcijaństwa
Dla Michelle Balloux, wokalistki, przygoda z Chrystusem zaczęła się od spotkania z klaretynami w 2004 r. – Nie pochodzę z rodziny chrześcijańskiej, a trudno jest żyć z ludźmi, którzy czczą wielu bogów. Stawiają cię z boku, traktują jak odszczepieńca. Jednak moje zaangażowanie w śpiew sprawia, że coraz więcej osób w mojej rodzinie nawraca się na chrześcijaństwo – tłumaczy Michelle. W Polsce najbardziej fascynuje ją sposób modlenia się, przede wszystkim poprzez adorację Najświętszego Sakramentu, a także życzliwi i uśmiechnięci ludzie. O. Woźnica przyznaje, że ewangelizacja całej rodziny zaczyna się często od dziecka.
– Pogańscy rodzice pozwalają swoim dzieciom do nas przychodzić, bo wiedzą, że na misji nic złego im się nie stanie. Zdarza się, że dziecko z takiej rodziny jako jedyne jest ochrzczone i staje się światełkiem wśród pozostałych członków rodziny. Wtedy mama z tatą zaczynają przychodzić na lekcje religii, potem dziadkowie, i w ten sposób dziecko ewangelizuje całą rodzinę – wyjaśnia. – Kiedy byłam jeszcze poganką, siadałam z tyłu kościoła i słuchałam, jak śpiewają chrześcijanie. Pewnego dnia jeden z księży zaprosił mnie do środka. Wtedy Jezus zagrał w moim sercu i wiem, że chcę z Nim być już do końca życia – dodaje Michelle.
Szczecineccy parafianie wychodzili z koncertu zachwyceni. – Jestem już drugi raz na ich występie i znów było wspaniale. Podoba mi się styl, w jakim ci ludzie chwalą Boga. Ich otwartość nastraja optymistycznie do świata, do ludzi i do samego siebie – mówi Krystyna Kopkiewicz.
Ojcowie Roman Woźnica i Andrzej Kobyliński ze Zgromadzenia Misjonarzy Klaretynów wyjechali na Wybrzeże Kości Słoniowej w 1990 r. Jednym z owoców ich pracy duszpasterskiej jest zespół Claret Gospel, który ewangelizuje śpiewem. W 2002 r. wpadli na pomysł, by pokazać Polsce, jak modli się Afryka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).