Od sformułowania o "sile roboczej, która by pracowała za bardzo niskie stawki" niezmiernie blisko do praktycznego niewolnictwa ekonomicznego.
W Polsce już brakuje siły roboczej, która by pracowała za bardzo niskie stawki – mówi Agnieszka Fihel, ekonomistka i socjolog, w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. To komentarz do wyjazdów Polaków za granicę i pojawiającej się potrzeby napływu imigrantów. Dziennik alarmuje, że młodzi Polacy nie chcą wracać do kraju. Rodzi się pytanie: po co mają wracać? By pracować za bardzo niskie stawki, takie za które nie da się przeżyć?
Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka – głosi stara zasada. Najwyraźniej jednak ciągle próbujemy. Nie można oferować ludziom pensji na poziomie głodowym i oczekiwać, że będą z tego zadowoleni. Wręcz przeciwnie: należy się spodziewać, że jeśli mają choć trochę kreatywności i woli walki, pojadą tam, gdzie ich życie będzie nieco bardziej ludzkie. Jeśli chcemy, żeby wrócili, należy im godnie zapłacić.
To wymiar praktyczny, ale istnieje także moralny. Bardzo poważny. Praca jest m.in. po to, by człowiek mógł się utrzymać, założyć rodzinę, uzyskać stabilność bytową. Proponuję spróbować utrzymać się za pensję minimalną, wynoszącą obecnie (na rękę) niespełna 1200 zł. Uwzględniając koszty utrzymania mieszkania i opłaty za media (zakładam, że ktoś je posiada, bo wynajem z całą pewnością nie wchodzi w grę). A i to bywa luksusem.
Trzeba jasno powiedzieć: tak niskie stawki za pracę są niemoralne. Sprawiedliwość ustroju społeczno-ekonomicznego, a w każdym razie jego sprawiedliwe funkcjonowanie, zasługuje ostatecznie na osąd wedle tego, czy praca ludzka jest w tym ustroju prawidłowo wynagradzana. – pisał Jan Paweł II . I dalej: za sprawiedliwą płacę, gdy chodzi o dorosłego pracownika obarczonego odpowiedzialnością za rodzinę, przyjmuje się taką, która wystarcza na założenie i godziwe utrzymanie rodziny oraz na zabezpieczenie jej przyszłości.
Oczywiście, państwo może w tym wynagradzaniu współuczestniczyć przez świadczenia rodzinne, ważne by system pozwalał na godne funkcjonowanie. Pozwala? Pytanie retoryczne.
Warto dodać: nie ma żadnego znaczenia, czy pracuje Polak, Ukrainka czy Wietnamczyk. Fakt, że obcokrajowcy znajdują się często w sytuacji przymusowej nie uprawnia do ich wyzysku. Wręcz przeciwnie: tym większa jest nasza odpowiedzialność za ich godne potraktowanie.
Od sformułowania o „sile roboczej, która by pracowała za bardzo niskie stawki” niezmiernie blisko do praktycznego niewolnictwa ekonomicznego (choć nieokreślonego tą nazwą). Warto przypomnieć słowa papieża Franciszka, wypowiedziane ledwo dwa tygodnie temu:
Myślę o tak wielu cierpieniach kobiet i mężczyzn, a także i dzieci wykorzystywanych przez wiele różnych mafii, zmuszających ich do zniewalającej pracy, w tym prostytucji, z tak wieloma presjami społecznymi. Za tym wyzyskiem, zniewoleniem kryją się mafie. Módlmy się do Boga, aby nawrócił serca tych ludzi. Nie mogą czynić z naszych braci niewolników. Musimy modlić się do Pana! Prośmy Pana, aby ci mafiosi nawrócili się do Boga.
To nie jest uwaga do Kościoła instytucjonalnego. To jest uwaga do Kościoła – ludu Bożego, wspólnoty ludzi wierzących, przedsiębiorców, polityków i nas wszystkich. To my mamy nie myśleć jak mafiosi…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.