Episkopat Litwy zaapelował do rządu, by nie podpisywał europejskiej Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej.
Sprzecznymi z tożsamością narodu i budzącymi poważne wątpliwości nazwali litewscy biskupi niektóre zapisy europejskiej Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej. Episkopat Litwy zaapelował do rządu, by nie podpisywał kontrowersyjnego dokumentu. Według biskupów oprócz szczytnego celu, jakim jest przeciwdziałanie przemocy, traktat zawiera bowiem wiele niepokojących zapisów. Przede wszystkim zwracają uwagę, że przyjęcie go wprowadziłoby do litewskiego prawodawstwa pojęcia takie jak „orientacja seksualna” czy „płeć kulturowa”.
„Dokument opiera się na rozumieniu płci jako konstruktu społecznego, który nie pokrywa się z ludzką naturą biologiczną. Wątpliwe jest jednak, czy aby zapobiegać przemocy wobec kobiet i przemocy domowej należy zmieniać koncepcję płci” – napisali biskupi.
Szczególny niepokój litewskiego episkopatu wzbudziło zawarte w konwencji zalecenie, by kwestię „niestereotypowych ról płciowych” wprowadzić do oficjalnych programów nauczania na wszystkich poziomach edukacji. Zdaniem biskupów oznacza, to możliwość promocji homo- i transseksualizmu w litewskich szkołach.
Podobne obawy kilka miesięcy temu wyrażał episkopat Polski, jak też liczne środowiska katolickie w naszym kraju. Mimo to 18 grudnia 2012 r. Polska podpisała kontrowersyjny dokument. Jak dotąd Konwencja nie została jeszcze u nas ratyfikowana.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.