Dwie katolickie siostry zakonne, w tym jedna obywatelka Polski, zostały ranne w wyniku strzałów z broni pneumatycznej, które oddano do nich, gdy modliły się w miejscu budowy kościoła rzymskokatolickiego w stolicy Ukrainy, Kijowie.
Do incydentu doszło we wtorek w dzielnicy Obołoń, o czym poinformowało Katolickie Centrum Medialne na Ukrainie. Jedna z rannych, siostra Rozalia, powiedziała w środę PAP, że odniosła jedynie lekkie obrażenia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi kijowska milicja.
"Byliśmy na modlitwie. Odwróciłam się, by zwrócić uwagę naszym dzieciom, które podczas niej biegały, i raptem poczułam silny ból w nodze i na twarzy. Dotknęłam twarzy ręką i zobaczyłam krew. Nie było ani kamienia, ani niczego, nie wiedziałam, co się stało. Okazało się, że ktoś do mnie strzelał" - relacjonowała siostra Rozalia.
Druga z rannych sióstr, Tereziana, która pochodzi z Mościsk przy granicy z Polską, odniosła lżejsze obrażenia. W środę mogła pójść do pracy w jednym ze szpitali w Kijowie, gdzie jest pielęgniarką.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.