Świeckie media dywagują o katastrofalnej sytuacji Kościoła. George Weigel przekonuje, że jest dokładnie odwrotnie. Na naszych oczach dokonała się i wciąż się dokonuje głęboka reforma Kościoła, której owocem jest jego nowa „postać”. Amerykański myśliciel nazywa ją „katolicyzmem ewangelicznym”.
Słowo „kryzys” odmieniane jest przez wszystkie przypadki, gdy pojawiają się w gazetach informacje na temat Kościoła. Powierzchownym medialnym diagnozom towarzyszą zazwyczaj pomysły „niezbędnych” reform, które generalnie mają polegać na dostosowaniu się Kościoła do świata. Po wyborze nowego papieża, zmieniło się właściwie tylko tyle, że ci autorzy wieszczący upadek Kościoła podczas konklawe piszą teraz tak: „No, wprawdzie Franciszek jest w porządku, ale on jest praktycznie sam. Nie uda mu się zmienić tej wielkiej, bezdusznej, nieludzkiej, uwstecznionej kościelnej machiny”. Wielu katolików kupuje bezkrytycznie tego typu „analizy”. Gorliwcy reagują obronnie, postulując taką reformę, która ma polegać na radykalnym konserwowaniu wszelkich kościelnych tradycji. George Weigel, teolog, biograf Jana Pawła II, jeden z najważniejszych amerykańskich intelektualistów katolickich, wykazuje przekonująco, że autentyczna reforma Kościoła sięgać musi znacznie głębiej niż spór postępowców z tradycjonalistami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).