Świat coraz bardziej niepokoi się kolejnymi deklaracjami Korei Północnej, która grozi wojną, rakietami dalekiego zasięgu, a nawet bronią jądrową.
Swoje siły mobilizuje Korea Południowa oraz jej sojusznicy. Sami Koreańczycy, zarówno na południu, jak i na północy są jednak w miarę spokojni. Tak twierdzi przynajmniej brat Anthony z ekumenicznej wspólnoty z Taizé, który od 32 lat wraz z grupą braci prowadzi na Półwyspie Koreańskim misję pojednania. W jego przekonaniu spokój Koreańczyków wynika z faktu, że znają oni język koreański i dobrze rozumieją, że deklaracje Kim Dzong Una, to propaganda bez pokrycia.
„Styl deklaracji ma na względzie społeczeństwo Korei Północnej – powiedział Radiu Watykańskiemu brat Anthony. – Trzeba pamiętać, że kwiecień to okres, kiedy zawsze brakuje żywności. Wyczerpały się zapasy, nie rozpoczęły się jeszcze tegoroczne zbiory. A zatem co roku o tej porze mamy do czynienia z manifestacjami i deklaracjami o zabarwieniu nacjonalistycznym, aby odwrócić uwagę społeczeństwa, dać ludziom poczucie, że mają silnego lidera, że stoją przed nimi wielkie zadania, i dlatego nie powinni się skarżyć są głodni, bo i tym razem uda się im przeżyć”.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.
19 listopada wieczorem, biskupi rozpoczną swoje doroczne rekolekcje.