Pierwszy raz w Drodze Krzyżowej Krucjaty Wyzwolenia Człowieka brałem udział na początku lat 90. – wspomina Tomasz Barczyk, członek KWC. – Już wtedy mówiono, że to najstarsza Droga Krzyżowa Krucjaty.
Trzeźwy ojciec
Na studiach dla Tomka sytuacja stała się łatwiejsza, bo – jak wspomina – znalazł tam członków KWC i abstynentów. To był czas, kiedy mając świadomość dobra płynącego z trwania w Krucjacie, chciał rozpowszechniać to dzieło wszędzie. – Formując się w Diakonii Wyzwolenia, współorganizowałem wesela, prymicje i zabawy bezalkoholowe, spotkania i konferencje promujące KWC, mówiące o niej prawdę – opowiada. Potem był ślub i naturalna decyzja wyprawienia wesela bezalkoholowego. – Pamiętam, że tata przyjmował tę naszą deklarację z dobrotliwym uśmiechem. (Żona Tomka także jest zaangażowana w Krucjatę). A jednak przedsięwzięcie bez choćby lampki szampana udało się.
– Dziesięć godzin dobrej zabawy mówi samo za siebie – mówi Tomek. – Oczywiście nie wszyscy odpowiedzieli na nasze zaproszenie. Byli tacy, którzy nie dowierzali, że impreza ma szansę powodzenia. Po weselu otrzymaliśmy jednak wiele sygnałów od gości, że byli zachwyceni bezalkoholową zabawą. Okazało się, że można tworzyć nową kulturę i przełamywać mit, że jak dobra impreza, to koniecznie zakrapiana. Dziś Tomek jest ojcem. Najważniejsze dla niego jest to, że jego dzieci nigdy nie zobaczą go pijanego, nie będą się go bały. – Krucjata służy tym ludziom, którzy są uzależnieni, którzy nie mają już siły wyzwolić się z sideł alkoholu – podkreśla. – Ale ważną rzeczą jest nasze świadectwo. Im więcej jest ludzi, którzy nie piją, bo nie chcą i nie muszą, tym więcej ludzi, którzy nie mogą pić, bo alkohol niszczy ich życie, widzi, że można żyć i nie pić. Bo chodzi nie tylko o wsparcie modlitewne, ale też o drogowskaz.
Można żyć inaczej
– W krucjatę włączyłam się, kiedy byłam na pierwszych rekolekcjach – opowiada Małgorzata Klejszmit. Miałam wtedy 14 lat. Przystąpiłam jako kandydat. Spodobało mi się to dzieło, bo było dla mnie wezwaniem do wolności. Często w życiu byłam do czegoś przymuszana, szczególnie w rodzinie. W trakcie formacji w Ruchu Światło–Życie w 1992 roku przystąpiłam do Krucjaty jako członek. Nie miałam wtedy jeszcze wymaganych 18 lat. Ale wiedziałam już na pewno, że to moja droga. Nie miałam jakiejś specjalnej, bezpośredniej motywacji. W mojej rodzinie nie było nikogo z problemem alkoholowym. Ale miałam kolegów, którzy w szkole średniej nie wyobrażali sobie imprezy bez kilku piw. Chciałam im pokazać, że można żyć inaczej, że może odbyć się impreza bez alkoholu i też może być fajnie. Przez te wszystkie lata trwania w Krucjacie najważniejsze było dla mnie to, że nie jestem sama, że mam zaplecze ludzi, którzy są w Krucjacie Wyzwolenia Człowieka, że też dla nich najważniejszy jest Jezus i codziennie się za mnie modlą. W pewnym momencie chciałam też robić coś więcej, więc zaangażowałam się w Diakonię Wyzwolenia.
Dobrowolny dar
Małgosia, Tomek i Rysiek razem tworzą diecezjalną Diakonię Wyzwolenia. Rysiek nie jest członkiem Ruchu Światło–Życie, ale – jak podkreśla Małgosia – bardzo mobilizuje całą ekipę do różnych intensywnych działań. – Co miesiąc organizujemy Msze św. z modlitwą w intencji Krucjaty, przygotowujemy różnego rodzaju konferencje, rekolekcje i pielgrzymki. Jesteśmy wezwani, by szerzyć Krucjatę Wyzwolenia człowieka na całym świecie, także poza wspólnotą Ruchu Światło–Życie. – Do krucjaty każdy może przystąpić na rok jako kandydat – informuje Tomek. – Zobowiązuje się wtedy do całkowitej abstynencji, ale zobowiązuje także do tego, że będzie się starał uniezależnić od innych używek. Dar abstynencji od alkoholu można także zadeklarować na cały czas trwania Krucjaty. Każdy, kto chce podjąć dobrowolny dar wstrzemięźliwości od alkoholu i modlić się za tych, których problem alkoholowy dotyka, może pobrać deklarację przystąpienia do Krucjaty ze strony internetowej www.lublin.oaza.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).