– Jesteśmy wolni i w tej wolności wybieramy sztukę opartą na Bogu – mówią o sobie.
Przedziwna inspiracja
Grupa PAN, w ramach swej pracy artystycznej, organizuje projekty, których hasła nawiązują do skrótu MTA. Ostatni zaprezentowany projekt „MTA, czyli Może Teraz Alternatywnie” ma na celu uczczenie bł. Fra Angelico, włoskiego malarza dominikanina z epoki renesansu. Jednocześnie jest to dla artystów swoiste świadectwo wiary, tego, że wybrali Boga jako ich najlepszą drogę artystyczną. – Zdecydowaliśmy, że niezaprzeczalnie Bóg jest dla nas alternatywą. Jest wyjściem z otaczającej nas rzeczywistości, która karmi nas fałszywymi wartościami – wyjaśnia Adam Siwołowski. Wiele osób pyta, czym, a właściwie kim jest tajemnicza MTA. To Mater Ter Admirabilis. Tłumacząc na polski: Matka Trzykroć Przedziwna. – To właśnie Ona jest źródłem powstania grupy i jej projektów. Jestem przekonana, że jeszcze nieraz zadziwi Ona nasze środowisko artystyczne – mówi Małgorzata Tuszyńska. Szybko dodaje, że nie chodzi jej o to, iż oni, jako artyści, zadziwią, ale wiara, która kryje się za ich twórczością, oni jako grupa, która nie wstydzi się Boga. – Ważne, abyśmy pamiętali, że mamy być świętymi. A święty, z łaciny czy greki, znaczy inny i odrębny – podkreśla Małgorzata.
Nie jest to pierwszy projekt artystyczny grupy PAN. Wcześniej zaprezentowali się myślą: „MTA, czyli Miłość To Arcydzieło”. Głównym przekazem przedsięwzięcia było przesłanie, iż relacje międzyludzkie, i najważniejsza z nich – miłość, są istotniejsze niż dzieła, które powstają. Bo celem życia jest budowanie relacji i miłość do drugiego człowieka, ta rodzicielska, małżeńska czy przyjacielska. Dopiero na drugim miejscu są talenty. – Oczywiście, są one ważne, bo to jest nasza tożsamość, ale relacje są najważniejsze. Wiara jako relacja z Bogiem i miłość jako relacja z drugim człowiekiem – wyjaśnia Małgorzata. – Myślę, że najważniejsze w tych projektach jest to, że my chcemy innym dawać siebie. To jest niczym biblijne wyciąganie rzeczy ze skarbca. Jeśli robię coś, to z własnego serca wyciągam to, co bym chciała dać innym. Tak powinno być ze sztuką, że z serca niczym ze skarbca wyciąga się natchnienia Boże i się je obrazuje. Czy to sztuką plastyczną, czy sztuką słowa – dodaje Joanna Kulczyk.
Sama się obroni
Media o twórcach wpisujących się w nurt sztuki chrześcijańskiej mówią niechętnie. – Jednak ludzi pociąga szczerość, prawdziwość. Takie autentyczne przesłanie. Ludzie wyczuwają pustkę i kicz. Są przecież wrażliwi. Dlatego pociąga ich prawda i miłość. Jeżeli w sztuce te wartości są przedstawione, to może nie jest ona hołubiona przez media, ale ludzi porusza. A to jest najważniejsze – mówi Joanna. – Jesteśmy pomijani. Media nie publikują informacji o naszych przedsięwzięciach. Wydaje mi się, że spotka nas jeszcze wiele trudnych sytuacji. Ale przeszkody muszą być. Czasami chciałoby się komuś odpowiedzieć. Ale po co? Lepiej odejść w cichości, a prawda i tak się sama obroni – mówi Małgorzata. Irlandzki malarz Christy Brown cierpiał przez całe życie na porażenie mózgowe. Miał sprawną tylko jedną stopę. Miał problemy z mówieniem. Sprawną lewą stopą, przez całe życie, napisał książkę, którą wzbogacił ilustracjami swojego autorstwa. Na kilka lat przed śmiercią zorganizowano wystawę jego prac. Podczas niej powiedział: „Sztuka dzieli się na dwa rodzaje: religijną i cyrkową”. – Myślę, że jego słowa nie wymagają komentarza – mówi Małgorzata Tuszyńska.
Grupa PAN spotyka się raz w tygodniu. Więcej informacji można znaleźć na www.pan-art-niezalezni.blogspot.com.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).