Benedykt XVI był największym Papieżem-kaznodzieją od czasów Grzegorza Wielkiego. Jego pontyfikat bezpośrednio łączy się z poprzednim. Oba wprowadziły nas w epokę katolicyzmu ewangelicznego – powiedział Radiu Watykańskiemu George Weigel, biograf Jana Pawła II.
RW: Jakie dziedzictwo pozostawia po sobie Benedykt XVI?
G. Weigel: Benedykt XVI będzie wspominany za wiele wspaniałych osiągnięć. Był on największym od czasów Grzegorza Wielkiego Papieżem kaznodzieją. Był mistrzem w wykładaniu katechizmu. Dał się poznać jako serdeczny i troskliwy pasterz w bardzo trudnej sytuacji, kiedy musiał zająć się na przykład ofiarami skandali seksualnych. Potrafił też dokonać gruntownej analizy rozkładu demokracji oraz wskazał podstawy dla demokratycznej cywilizacji w przyszłości. Jeśli chodzi natomiast o życie Kościoła, Papież zwrócił uwagę na piękno liturgii jako jedyną możliwą drogę dotarcia do współczesnego człowieka. Ponadto Papież umożliwił transformację Kościoła w tak zwany katolicyzm ewangeliczny. Dzięki niemu żyjemy w bardzo ważnej chwili dziejów Kościoła.
RW: Na czym polega ów katolicyzm ewangeliczny?
G. Weigel: Katolicyzm ewangeliczny, Kościół nowej ewangelizacji to owoc trwającej ponad 100 lat reformy, która rozpoczęła się za Leona XIII. Jest to długi i niełatwy proces refleksji i odnowy. Dzięki Soborowi i dwóm ostatnim pontyfikatom Kościół zaczął rozumieć siebie jako wspólnotę uczniów w misji. Każdy ochrzczony ma misyjne powołanie. Miarą każdego i wszystkiego w Kościele musi być misyjna skuteczność. O to chodziło Janowi Pawłowi II, kiedy na zakończenie Wielkiego Jubileuszu wezwał on cały Kościół do wypłynięcia na głębię. W jakim celu wypłynąć na głębię? Na połów, aby nawrócić świat. Przechodzimy zatem od okresu, kiedy Kościół był czymś oczywistym, kiedy wiara była przekazywana za pośrednictwem kultury, do epoki, kiedy Kościół musi zrozumieć, że ma być „firmą misyjną”, aktywnie proponującą Jezusa Chrystusa jako odpowiedź na pytania człowieka.
RW: Łączy Pan dwa ostatnie pontyfikaty w tej wspomnianej przed chwilą transformacji Kościoła. Może nam Pan przybliżyć wzajemne relacje tych dwóch postaci, Karola Wojtyły i Josepha Ratzingera?
G. Weigel: Kiedy Benedykt XVI został wybrany na Papieża, powiedziałem, że spodziewam się po nim dynamicznej kontynuacji pontyfikatu jego poprzednika. I myślę, że rzeczywiście tak się stało. Historia będzie postrzegać te pontyfikaty jako dwie części jednego ruchu urzeczywistniania i interpretacji Soboru Watykańskiego II. Karol Wojtyła i Joseph Ratzinger doskonale się uzupełniali. Wojtyła – ekstrawertyk, aktor, sportowiec, postać publiczna, a Ratzinger – nieśmiały, naukowiec, profesor. Pomimo tych różnic wypracowali wspaniały duet, który był faktycznie wzajemną wymianą darów między dwoma też rodzajami inteligencji: jeden filozof, drugi teolog. Jeden i drugi był jednak na tyle pokorny, aby dostrzec w drugim to, czego sam nie posiadał, i wykorzystać to dla dobra Kościoła. Myślę, że wcześniej nie było tak dobrze zgranych duetów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).