Dzieci na Mszy św. były i będą zawsze. Jedne stoją spokojnie w ławce, innych nie da się odciągnąć od prezbiterium. Niektóre są po prostu niegrzeczne, inne naprawdę nie rozumieją, że tak nie można.
Kiedyś poważna choroba oznaczała karę za grzechy, a dotknięty nią był całkowicie wykluczony ze społeczeństwa. Dziś już nikt w taki sposób nie myśli, ciągle jednak zdarzają się sytuacje trudne, niestety, również w Kościele. Jak to jednak w Kościele bywa, Bóg z każdej sytuacji – nawet takiej, która wydaje się bardzo smutna i nie do rozwiązania – potrafi wyprowadzić dobro.
Siła od Ducha Świętego
Opisywana sytuacja przydarzyła się Mai, która ma autyzm, ale równie dobrze mogła ona dotyczyć osoby z jakimkolwiek zaburzeniem czy niepełnosprawnością. Monika Mańkowska, zachęcona przez księdza podczas wizyty kolędowej, wybrała się z autystyczną córką Mają na Mszę św. dla dzieci. Wytłumaczyła dziewczynce, jak należy się zachowywać, kiedy trzeba siadać, kiedy uklęknąć. Maja była przeszczęśliwa, że pójdzie odwiedzić Jezuska. Pech chciał, że ksiądz prowadzący Msze św. dla dzieci wyjechał i Eucharystia była „normalna”. – Wzdłuż barierki chodził mały chłopczyk. Maja zaczęła robić to samo, on w jedną stronę, ona w drugą. Widocznie jej kroki, trochę głośniejsze niż chłopca, przeszkadzały księdzu, bo najpierw zmroził Maję wzrokiem, a po chwili powiedział, że świątynia to nie plac zabaw i trzeba dziecko zabrać. Tak byłam tym zszokowana, że wzięłam Maję za rękę i wyszłyśmy z kościoła – opowiada Monika. – Do tego doszły jeszcze komentarze starszych pań. Po wyjściu powiedziałam sobie, że już więcej na Mszę nie pójdę. Ale poczułam też taką wielką niesprawiedliwość. Powiedziałam: „Jezu, dlaczego? Zrób coś”. W tym momencie wstąpiła we mnie jakaś wielka siła, poczułam, że jednak mogę coś zrobić w tej sprawie. Przecież Pan Bóg chce mieć wszystkie owieczki przy sobie, nie tylko te zdrowe i piękne – mówi mama Mai. Wróciła do kościoła.
Z pozdrowieniami dla króla
Wielu rodziców z dziećmi autystycznymi tego nie robi. Maja na przykład wcześniej bała się wejść do kościoła. Lubiła świątynie, ale tylko z zewnątrz. W środku było ciemno, grały organy – widocznie za dużo bodźców sensorycznych. Z roku na rok jest jednak coraz lepiej. Jeszcze rok temu po wejściu na nabożeństwo krzyczała: „Dzień dobry papieżu, jestem Maja”, głośno komentowała wystrój, obrazy, a do kapłana wołała: „Witaj królu, Maja przyszła!”. Można sobie wyobrazić, że takie zachowanie nie zawsze spotykało się ze zrozumieniem. I właśnie ze względu na brak akceptacji ze strony innych wiele osób po prostu nie chodzi z dziećmi do Kościoła – mają już dość komentarzy, dziwnych spojrzeń, tłumaczeń. Znaczki „Mam autyzm” też nie zawsze pomagają. Monika znalazła w sobie siłę i zamierza cały czas chodzić z Mają na Msze św. – Będziemy chodzić do kościoła, będę ją przyzwyczajać, w końcu gdzie indziej mamy to robić? W przyszłym roku Maja ma Komunię św. Może za 20. czy 50. razem będzie się już zachowywać tak, jak trzeba – mówi Monika. Po tej nieszczęśliwej Mszy św. od razu spotkała się zresztą z głosami wsparcia, kilka osób poszło z nią nawet do zakrystii porozmawiać, wytłumaczyć. – Wiem, że wielu rodziców po takich komentarzach już się nie odważyło pójść do kościoła. Ja poczułam, że skoro mam ich wsparcie, skoro piszą mi na blogu, że jestem taka odważna – chociaż sama się tak nie czuję – to jestem takim ich rzecznikiem. Mam nadzieję, że to bardzo przykre dla mnie zdarzenie obróci się w coś dobrego. Nam chodzi o akceptację i szacunek, bo przecież nasze dzieci mają prawo do takiego samego szacunku jak inne, a może nawet do większej troski. W końcu nie na darmo mówi się „dzieci specjalnej troski” – tłumaczy mama Mai.
Nowe duszpasterstwo
Monika razem z Mają, wspierane przez innych, będą chodzić do kościoła na Msze św. dla dzieci i zachęcają też innych, by mimo wszystko się odważyli. Dobrym przykładem jest Józio Budny, którego rodzice wcześniej też mieli takie problemy, a teraz dzięki uporowi i silnej woli zachowuje się bardzo przyzwoicie. Pojawiła się nawet propozycja, żeby zorganizować Msze św. tylko dla rodzin dzieci autystycznych, może kazania w formie zrozumiałych dla dzieci obrazów, dla ruchliwych dzieci piosenki z podskakiwaniem i pokazywaniem? – Kościół oraz diecezja są otwarte. Jeżeli znajdą się osoby chętne oraz kapłan, to możemy stworzyć duszpasterstwo dla rodzin z dziećmi autystycznymi – mówi ks. kan. Artur Oględzki, kanclerz Kurii Metropolitalnej Archidiecezji Warmińskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.