Wciąż nieznany jest los trzech katolickich duchownych porwanych przed kilkoma dniami w Demokratycznej Republice Konga.
Afrykańscy misjonarze należący do augustiańskiego zgromadzenia asumpcjonistów zostali uprowadzeni prawdopodobnie dla okupu. Miejscowy biskup Melchisedec Sikuli Paluku otrzymał bowiem telefon w tej sprawie od domniemanych porywaczy. Całe zajście potępił kongijski episkopat. Biskupi zaapelowali też do porywaczy, by nie nastawali na życie i zdrowie uprowadzonych księży. O ich uwolnienie zaapelował także obradujący w Rzymie Synod Biskupów.
Początkowo podejrzewano, że za porwaniem stoją byli ugandyjscy rebelianci zajmujący się na terenie Konga pospolitym bandytyzmem. Przedstawiciele Kościoła przypuszczają jednak, że sprawcami mogą być rodzime grupy zbrojne.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.