Wiara – co ci daje?

To jedno z pierwszych pytań, jakie słyszą osoby dorosłe rozpoczynające przygotowanie do chrztu. Po wiarę nie idą po omacku. Prowadzeni przez katechistów, spędzają godziny na dyskusjach i rozmowach. W Wielką Sobotę są najbielsi w kościele.

Jak opisuje, na początkowych spotkaniach był spięty, ale już po tych pierwszych, niepewnych krokach szybko złapał rytm katechez. – Do Mszy z katechezami dochodziły cotygodniowe spotkania z siostrą katechistką, z którą omawiałem swoje przemyślenia na temat Boga, Pisma Świętego i ich wpływu na moje życie. Z biegiem czasu czułem się w Kościele coraz pewniej i coraz bardziej świadomie słuchałem słów liturgii mszalnej, które pobudzały moje własne myśli o Bogu – opowiada Jakub o czasie katechumenatu. To, co my znamy ze szkolnej katechezy czy niedzielnych kazań, te osoby poznają często dopiero w dorosłym życiu. Umieją zachwycić się tym, co dla nas jest normą, zastanawiać się nad czymś, co dla nas jest zbyt oczywiste.

Do Boga po schodach

– Każdy z nas, bardziej lub mniej świadomie, przechodzi proces „dojrzewania w wierze”. U tych osób widzimy to wyraźnie, bo taką strukturę ma sam katechumenat. Pierwszy etap to uwierzenie, że Bóg jest. Następnie dochodzimy do przekonania, że ja temu Bogu mogę uwierzyć, zaufać. Jest to już wiara Bogu. Następnie wierzę, że Jezus mnie zbawił – to wiara Chrystusowi. Kolejny etap to wiara w Kościół założony przez Chrystusa i wiara temu Kościołowi. To właśnie sedno przygotowania do sakramentu chrztu. Konsekwencją dalszej drogi ma być wiara w to, że jestem ukochanym dzieckiem Bożym, czyli wiara człowieka ochrzczonego – wyjaśnia s. Ola. Katechumenat to jakby zbliżanie się po małych schodkach do Pana Boga i dojrzałej wiary. W takim rytmie przebiega przygotowanie do chrztu – w ciągu rocznego katechumenatu kandydat przechodzi kilka etapów chrześcijańskiego wtajemniczenia. Podczas pierwszego obrzędu zostaje wprowadzony do świątyni, gdzie zostaje naznaczony krzyżem i otrzymuje księgę Ewangelii. Od tego momentu zaczyna się ścisły katechumenat. Te osoby poznają Chrystusa właśnie z kart Pisma Świętego. Następny jest obrzęd wybrania, w którym włączani są bezpośrednio do grona kandydatów do chrztu. – Jednym z najlepszych świadectw tego, jak u nas w katechumenacie łączyło się indywidualne podejście do Boga z doświadczeniem wspólnoty, były skrutynia wielkopostne. Analizowaliśmy wówczas grupowo fragmenty Ewangelii, wymieniając się spostrzeżeniami, i każdy mówił o jakimś innym aspekcie, który najmocniej przykuł jego uwagę. Szczególnie zapadła mi w pamięci należąca do naszej grupy Chinka. Wychowana w zupełnie innej niż nasza kulturze, zwracała uwagę na takie szczegóły, które mnie nie przyszłyby do głowy – podkreśla Jakub.

W czasie bezpośredniego przygotowania do chrztu katechumeni składają wyznanie wiary. Osoba dorosła może być ochrzczona tylko wtedy, gdy wyzna wiarę, w której otrzyma chrzest. To trochę inaczej niż przy chrzcie dzieci, w których imieniu rodzice składają wyznanie. – Kolejnym darem Kościoła dla katechumena jest modlitwa „Ojcze nasz”. Tę z kolei może tak naprawdę wypowiedzieć on dopiero po chrzcie, bo wtedy już jako Boże dziecko może do Niego powiedzieć „Ojcze” – wyjaśnia siostra jadwiżanka wawelska. Ukoronowaniem całego katechumenatu jest przyjęcie sakramentów inicjacji: chrztu, bierzmowania i następnie Komunii Świętej. W tym roku w sandomierskiej bazylice w Wielką Sobotę białe szaty chrzcielne przywdziały cztery osoby. Niby tak samo jak przy każdym innym chrzcie, ale jednak zupełnie inaczej.

– To jest wielkie przeżycie dla nich samych, ale także dla całej wspólnoty. Pamiętam chrzest w małej miejscowości, dziewczyna chciała go przyjąć w swojej parafii. Dla wszystkich ludzi było to wielkie wydarzenie. Myślę, że wiele osób uświadomiło sobie, co tak naprawdę daje każdemu z nas chrzest i jaką jest łaską – opowiada s. Aleksandra. – Pamiętam, jak po Wigilii Paschalnej ogarnęła mnie ogromna radość, a zarazem nastąpiło maksymalne odprężenie. Musiałem się wydawać przechodniom podejrzanie wesoły, gdy tak szedłem z wielką świecą w ręku i białym płaszczu. Niczym anioł ze światłem Bożego przesłania. Jednak głębsze zrozumienie tego, co nastąpiło, przyszło jeszcze później. Kościół nie jest już dla mnie miejscem, w którym czuję się niepewnie. Wtedy, gdy przyjmowałem chrzest, wytyczony został dla mnie szlak, którym mam kroczyć. Wierzę, że będę nim kroczył, i jeśli nawet nie całkiem po linii prostej, to zrobię wszystko, by z niego nie zboczyć – podsumowuje Jakub.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11