W swoim życiu kierują się zasadą miłości Boga i bliźniego. Po raz czternasty 7 października bp Stefan Regmunt wręczy statuetki „Człowiek Człowiekowi”. Przyznawane są za szczególne osiągnięcia na polu działalności dobroczynnej, inspirowanej ewangelicznym duchem miłości bliźniego.
Krzysztof Król: Jak się zaczęła Pani przygoda z wolontariatem?
Stanisława Tłuczek: – Moja przygoda z pomaganiem innym zaczęła się w 1991 roku przy parafii św. Józefa Rzemieślnika w Nowej Soli, gdzie powstał zespół opieki paliatywnej, a wolontariusze odwiedzali w domach ludzi w stanie terminalnym. To było coś na wzór domowego hospicjum. Chodziło nie tylko o wykonywanie zleceń lekarskich, ale także o opiekę duchową oraz przygotowanie ludzi chorych i ich rodziny do obcowania z cierpieniem i odejściem do wieczności. Później był punkt apteczny z lekami z zagranicy, a do dziś Magazyn Pomocy Żywnościowej i Rzeczowej oraz Wypożyczalnia Sprzętu Rehabilitacyjnego. Wciąż odwiedzam chorych.
Z zawodu jest Pani pielęgniarką. Świadomy wybór czy przypadek?
– Wybrałam szkołę pielęgniarską bardzo świadomie i nigdy tego nie żałowałam, bo chciałam być przy człowieku chorym. Zaczynałam pracę na chirurgii, następnie na bloku operacyjnym, w 1992 roku zostałam przełożoną szpitala i oddziałową na oddziale intensywnej terapii, a od 1996 roku do 30 czerwca 2012 roku naczelną pielęgniarką w nowosolskim szpitalu. W dalszym ciągu pracuję jako pielęgniarka w szpitalu.
Tyle obowiązków zawodowych, dom rodzinny i jeszcze pomoc innym ludziom. Udaje się to pogodzić?
– Kiedy nadarzyła się okazja opieki nad chorymi w domach, szybko się na to zdecydowałam. Nie umiałam przejść koło kogoś, kto potrzebował pomocy, i nie zatrzymać się. To nic, że był dla mnie zupełnie obcy. Oczywiście rodzina była dla mnie zawsze na pierwszym miejscu, ale jeśli był telefon od chorego, to zawsze spieszyłam z pomocą. Godzina wezwania przez chorego nie miała znaczenia. Udało się wszystkie obowiązki pogodzić dzięki wsparciu męża i rodziny. Poza tym dzieci już wtedy były dorosłe. Wiedziałam, że jeśli czegoś nie zrobię, to nic się nie stanie, bo w obowiązkach domowych zastąpi mnie jedna z córek, a u chorego i samotnego człowieka tak nie będzie. Ja potrzebuję tego chorego i szukam go. W 2000 roku zachorowałam, musiałam przerwać na ponad rok wolontariat. To, że żyję, pracuję i pomagam nadal, to wola Boża. Jakiś czas później miałam możliwość spotkania się z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Kiedy usłyszał, że byłam chora, powiedział „Wiem! Nie martw się dziecko” i pobłogosławił mi.
Od ubiegłego roku jest Pani słuchaczką Szkoły Opieki Duszpasterskiej św. Jana Bożego w Krakowie. Tyle lat praktyki przy chorych, a Pani jeszcze idzie do szkoły?
– Człowiek całe życie się czegoś uczy. Dziś potrzebny jest nowy model zespołu opieki duszpasterskiej nad chorymi. Przecież ksiądz posługujący w dużym szpitalu nie może być wszędzie, a my, świeccy, możemy pomóc. W niektórych miejscach w Polsce działają zespoły opieki, do chorego przychodzi ksiądz, lekarz, pielęgniarka oraz świeccy wolontariusze. Mam nadzieję, że kiedyś taki zespół będzie działał w naszym szpitalu. Czasem wystarczy niewiele, aby pomóc choremu. Pamiętam, jak pewnego razu zanieśliśmy łóżko do chorego, który leżał na kanapie i krzywił się z bólu. Powiedział, że jest szczęśliwy, bo będzie mógł dobrze usiąść, dowolnie regulować łóżko i wreszcie pomodlić się bez bólu. Trzy dni później umarł. Mam nadzieję, że do niejednego domu udało mi się zanieść Chrystusa. Było naprawdę wiele rozmów o Bogu i wspólnych modlitw.
Co Pani daje pomoc potrzebującym i kontakt z chorymi?
– Satysfakcję, że mogę pomóc w cierpieniu fizycznym, a także przynieść ulgę w cierpieniu duchowym. Człowiek, który idzie do chorego, niepełnosprawnego czy samotnego, zmienia się i sam staje się lepszy.
Stanisława Tłuczek Nowa Sól Swoją pracę jako wolontariusz rozpoczęła w 1991 roku przy parafii św. Józefa Rzemieślnika w Nowej Soli. Z chwilą utworzenia w 1997 roku nowosolskiej sekcji Caritas pani Stanisława została powołana na stanowisko jej kierownika. W ramach prac sekcji prowadzono: Punkt Apteczny, Magazyn Odzieżowy, zbiórki żywności, domową opiekę hospicyjną, pomoc osobom starszym i samotnym. Z chwilą rozwiązania sekcji Caritas w Nowej Soli i powołania Magazynu Pomocy Żywnościowej i Rzeczowej została jego kierownikiem. We wniosku czytamy: „Jej niezwykła wrażliwość na potrzeby osób starszych, chorych i samotnych oraz głęboka empatia nie pozwalają jej przejść obojętnie wobec osób potrzebujących pomocy”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.