Samoobsługa

W Istebnej, niezwykle tradycyjnej góralskiej parafii założył ojciec grupę modlitewną… – zaczepiłem kilka dni temu o. Rafała Koguta, proboszcza kościoła św. Wojciecha w Bytomiu. – Ja??? – zdumiał się franciszkanin – To Duch Święty! Byłem jedynie narzędziem.

– Tyle, że ja znam dobrze tę parafię – nie dawałem za wygraną – jak przekonał ojciec kilkadziesiąt osób, by wyszli poza tradycyjną, wyssaną z mlekiem matki wiarę i zaczęli posługiwać charyzmatami? – Nie musiałem niczego robić. Oni sami tego pragnęli! – odparował o. Rafał – Ja naprawdę nikogo nie ciągnąłem do wspólnoty. Było w nich ogromne pragnienie spotkania żywej osoby Jezusa. Szukali czegoś więcej niż tradycje, zwyczaje. Szukali osoby. W tym roku na kongresie ewangelizacyjnym w Kostrzynie biskup Grzegorz Ryś powiedział wyraźnie: problem nie jest w tym, czy czujesz się dostatecznie silny, by służyć. Problem jest w tym, czy czujesz się… dostatecznie słaby. Dopiero wówczas dopuścisz do działania Boga. Ja nic nie potrafię. Jedynie, co mogę zrobić, to dopuścić do działania Jezusa. Cała reszta to już Jego problem.   

Gdy na Śląsku przed kościołem nie stoi koparka, mówi się, że „farorz jest do luftu” – zaczepiam o. Michała Zioło – Ale to pokusa wszystkich zakonów! – uśmiecha się trapista – Nawet tych najbardziej kontemplacyjnych. To odsuwanie spotkania z Panem Bogiem na czas, kiedy w końcu skończymy, zbudujemy, wyremontujemy, przygotujemy. No skończone… Panie Boże, teraz to wreszcie nasza wspólnota będzie działać!

Biblia nie pozostawia wątpliwości: „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On SAM będzie działał” (Ps 37,5). „Pan SAM walczył za Izraela” (Joz 10,14), „Bóg nasz będzie ZA NAS walczył” (Ne 5, 14), „Byliście świadkami wszystkiego, co Pan, Bóg wasz, uczynił wobec was wszystkich tym ludom, ponieważ Pan, Bóg wasz, SAM WALCZYŁ ZA WAS”. (Joz 23,3)

Stare cysterskie przysłowie: Dlaczego Pan Bóg lubi noc? Bo wówczas mnisi śpią i wreszcie przestają się sobą zajmować.

Dobranoc.