"Wie wszystko o chrześcijaństwie, jest wielkim obrońcą katolickiej cywilizacji i moralności, i tak dalej. Ale tylko mam wątpliwość, czy osobiście spotkał Jezusa Chrystusa." - konferencja wygłoszona przez abpa Celestino Migliore, nuncjusza apostolskiego w Polsce w Szkole Wychowawców Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych w Krakowie, 17 września 2012 roku.
Chrystus nie przyszedł, aby tworzyć nową cywilizację, ale aby zbawić ludzi wszystkich kultur. To, co nazywamy „cywilizacją chrześcijańską”, nie jest niczym innym, jak pewnym całościowym zbiorem efektów wtórnych, jakie osobista wiara w Chrystusa wnosi w kulturę danej społeczności. Takie skutki niekiedy pomagają ukonkretnić wiarę w Jezusa, ale też jest prawdą, że często są związane z warunkami czasowymi i budzą ryzyko zamiany osobistej wiary w Jezusa na przywiązanie do tradycji czy systemów, które de facto są już mocno skostniałe.
Za niecały miesiąc rozpocznie się „Rok wiary”. Jakie są oczekiwania papieża Benedykta Szesnastego związane z ogłoszeniem Roku wiary? Czytając list apostolski Porta fidei od razu możemy zobaczyć, czego Ojciec Święty nie chce, a mianowicie papież nie traktuje Roku wiary jako „narzędzia”. Nie jest jego zamiarem ugruntowanie wiary i życia chrześcijańskiego jako antidotum na zło dzisiejszych czasów, utożsamiane przede wszystkim z: nihilizmem, relatywizmem, liberalizmem, sekularyzacją. Bycie chrześcijaninem oznacza pozostawanie w relacji z osobą, z Chrystusem. Tej Osoby nie można potraktować jako „narzędzia” do zmiany sensu i orientacji kultury współczesnego świata.
Wiara przynosi owoce tylko wtedy, gdy pozostaje wiarą, czyli indywidualną i wspólnotową relacją z osobą Chrystusa; gdy nie jest kalkulacją czy instrumentem.
Święty Augustyn tym, którzy go pytali, dlaczego Jezus zmartwychwstały nie ukazał się swoim nieprzyjaciołom, aby w ten sposób rozwiać wszelką wątpliwość co do faktu zmartwychwstania, zwykł odpowiadać, że dla Jezusa „ważniejsze było nauczyć pokory swoich przyjaciół, niż swoich nieprzyjaciół konfrontować z prawdą”.
Co powiedziałby dziś święty Augustyn tym, którzy wiarę traktują jako instrument do walki z wszelkim złem? Wiara bazuje na osobistej wolności, na osobistym i wspólnotowym przekonaniu o prawdzie, na dobru, na pięknie, a nie na przymusie. My, kapłani, musimy odbudować w sobie pełnię tego wewnętrznego przekonania i przekazywać je przyszłym kapłanom i osobom konsekrowanym: że nie zbawi się świata przez powrót do jakiejś cywilizacji z przeszłości ani też przez stworzenie nowej cywilizacji; bo odwołanie się do jakiejś cywilizacji czy systemu wiąże się zawsze z pewną dozą przymusu fizycznego czy społecznego.
Przymus i siła mogą być narzędziami używanymi przez cywilizację, ale nigdy nie mogą być instrumentami wiary. To, co my powinniśmy proponować, w kategoriach teologicznych nazywa się „ekonomią zbawienia”; jest to indywidualne i wspólnotowe nawrócenie osoby, w relacji do Chrystusa, przez sakramenty, modlitwę, i tak dalej.
To spostrzeżenie wydaje mi się fundamentalne dla tych, którzy – jak wy – są wezwani do formowania sumienia i tożsamości przyszłych kapłanów i osób konsekrowanych.
Teraz przechodzę do drugiej refleksji, którą podpowiada mi doświadczenie życiowe.
Jestem pewien, że jeśli każdy z nas, zebranych w tym miejscu, zacząłby opowiadać swoją własną historię, związaną z rodzeniem się powołania kapłańskiego czy zakonnego, poznalibyśmy bardzo szeroki wachlarz motywacji, które zaprowadziły nas do seminarium czy nowicjatu. Ale później znaleźlibyśmy wspólny mianownik wszystkich tych różnych w punkcie wyjścia sytuacji: w pewnym punkcie drogi naszego powołania – najlepiej, gdyby to było przed podjęciem wiążących decyzji o przyjęciu święceń czy złożeniu ślubów zakonnych – przeżyliśmy pewną przemianę intelektualno-religijną.
Wydaje mi się, że jest rzeczą ważną mówienie o tej przemianie, bo jest ona conditio sine qua non, aby przyszły kapłan lub osoba konsekrowana mogła czuć się w pełni zrealizowana, zadowolona z tego, kim jest. Trzeba też pamiętać, że ta przemiana w większości przypadków nie przychodzi sama z siebie; musi być w pewnym sensie sprowokowana, stymulowana, korygowana, prowadzona przez formatorów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.