Kościelna matematyka nie może się ograniczać jedynie do obliczania, ilu nas w kościele jest, ale – co chyba nawet ważniejsze – musi także liczyć, ilu ich (nas?) jeszcze nie ma.
Od wezwania do nowej ewangelizacji mija 30 lat. Zadanie wytyczone przez Jana Pawła II, a podjęte przez Benedykta XVI, do łatwych nie należy. Wymaga odwagi przyznania się do faktu, że w kraju, o którym mówimy „katolicki”, i gdzie wciąż ponad 90% dzieci otrzymuje sakrament chrztu są ludzie faktycznie niewierzący. Pamiętam jeszcze z czasów kleryckich, jak sługa Boży bp Wilhelm Pluta opowiadał o szoku, jaki w kraju nad Loarą wywołało opublikowanie w roku 1943 książki pt. „Francja, kraj misyjny?”. O misyjności współczesnej Polski nie trzeba chyba nikogo przekonywać.
Od kilkunastu już lat odbywa się w naszej diecezji Przystanek Jezus, prekursorska inicjatywa ewangelizacyjna. To, że I Kongres Nowej Ewangelizacji miał miejsce w Kostrzynie, na terenie naszej diecezji to wyróżnienie, ale i wyzwanie. Teraz trzeba iść za ciosem. W październiku odbędzie się diecezjalne sympozjum na temat nowej ewangelizacji, a kongres ruchów i stowarzyszeń w Zielonej Górze będzie miał wymiar misyjny. Papież Paweł VI pisał, że zdolność do ewangelizacji jest probierzem dojrzałości wspólnoty kościelnej. Przed nami kolejny egzamin. Kościelna matematyka nie może się ograniczać jedynie do obliczania, ilu nas w kościele jest, ale – co chyba nawet ważniejsze – musi także liczyć, ilu ich (nas?) jeszcze nie ma. Niepokój o zbawienie innych na pewno bardziej przybliża nas do nieba niż dobre samopoczucie zbawionych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).